Powered By Blogger

niedziela, 9 grudnia 2012

To się nazywa miłość!



20-letni brytyjski żołnierz, Horace Greasley z zawodu fryzjer, w 1940 r. pod Dunkierką dostał się do niewoli niemieckiej i zesłano go do obozu niedaleko Lamsdorf.
 Jako tłumacz pracowała tam 17-letnia Rosa Rachubach, córka kopalni marmuru. Skrzętnie ukrywała przed nazistami swoje żydowskie korzenie. I … jak to czasem bywa, wbrew rozsądkowi, wbrew wszystkim i wszystkiemu, zakochali się w sobie. Spotykali się pod nosem strażników, głownie w warsztatach obozowych. Pod koniec roku Horacego przeniesiono 40 km dalej, do Freiwaldau (Czechy), który był formalnie przybudówką obozu w Oświęcimiu.  

Szans na ucieczkę do Wielkiej Brytanii Horace Greasley nie widział, ale za wszelką cenę chciał kontynuować romans z Rosą. Liczył na to, ze jego krótkie nieobecności mogą pozostać niezauważone. Przez pięć lat uciekał z obozu i wracał do niego ponad 200 razy, aby w ukryciu spotykać się z ukochaną.
Rosa nie tylko ratowała go w paczkami żywnościowymi, ale również zaopatrzyła w części radiowe, dzięki którym więźniowie zmontowali odbiornik.
 Wojenna fotografia pokazuje Heinricha Himmlera, szefa SS, podczas inspekcji obozu i chudego Horacego, podczas wymiany zdań przy ogrodzeniu. Jak potem stwierdził,  nie miał pojęcia kto zrobił zdjęcie.  Żądał wtedy zwiększenia racji żywnościowych dla więźniów, ale nic to nie dało.
Schadzki Horacego i Rosy trwały do momentu wyzwolenia obozu, czyli do maja 1945 r. Kontakt się urwał, mężczyzna próbował go nawiązać, ale dowiedział się, że Rosa zmarła tuż po wojnie przy porodzie. Zmarło też dziecko, którego był prawdopodobnie ojcem.
Horace Greasley zmarł w 2010 r., w Costa Blanca w Hiszpanii, gdzie osiadł na emeryturze. Dożył sędziwego wieku -  91 lat.

           



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz