Powered By Blogger

czwartek, 31 stycznia 2013

Nie wszystek umrę - c.d.




Oscar Wilde, 30 listopada 1900 r.
Te tapety na ścianie i ja walczymy ze sobą w śmiertelnym pojedynku. Jedno z nas musi odejść.
Odszedł kpiarz, błyskotliwy Oscar Wilde. 






Groucho Marx, 19 sierpnia 1977 r.
Umierać kochanie? To jest ostatnia rzecz jaką zrobię.
Albo umarłem, albo mój zegarek stanął.
Podawane są obie wersje, ale wobec jajcarza Groucho narosło tyle legend, że być może powiedział coś zupełnie innego.
Był jednym z pięciu kultowych braci, którym popularność przyniosły takie produkcje, jak „Małpi interes”, „Kacza zupa” czy „Noc w operze”.
Zmarł na zapalenie płuc.  Na swoim nagrobku kazał napisać:
„Proszę o wybaczenie, nie mogę wstać”.
Równie odlotowy był jego brat Chico. Przed śmiercią wydał instrukcje swojej żonie:  „Pamiętaj skarbie , nie zapomnij co ci powiedziałem. Włóż do mojej trumny talię kart ,kij golfowy i ładną blondynkę” .
Jeśli karty i kij golfowy jest do przyjęcia, to blondynki, żona na pewno do trumny nie włożyła. 

Johann Wolfgang von Goethe, 22 marca 1832 r.
Więcej światła.
 Monumentalne słowa, jak monumentalna postać. Prawdopodobnie umierającemu Goethemu ciemniało w oczach i powiedział: Otwórzcie drugą okiennicę, niechaj wpadnie więcej światła.







Errol Flynn, 14 października 1959 r
Świetnie się w życiu bawiłem - podobała mi się każda jego chwila   
Ponoć powiedział to, na moment przed silnym atakiem serca, który pozbawił go życia, Kultowy odtwórca roli „Robin Hooda” został pochowany z sześcioma butelkami whiskey.






Stan Laurel, 23 lutego 1965 r.
To ten szczuplejszy z kultowego duetu Laurel i Hardy (znanego szerzej jako „Flip i Flap”). Na łożu śmierci poprosił opiekującą się nim pielęgniarkę, aby ta zabrała go na narty. Kiedy zapytała, czy umie jeździć, Stan Laurel odpowiedział:
„Nie umiem, ale wolałbym jeździć na nartach, niż robić to, co teraz robię”.           



Sid Vicious, 2 lutego 1979 r.

Mamy umowę ze śmiercią.Ja mam dotrzymać swojej połowy. Proszę pochować mnie obok mojego dziecka. Pochowajcie mnie w mojej skórzanej kurtce, jeansach i motocyklowych butach. Żegnajcie.
Sid Vicious był basistą legendarnej punkowej kapeli z Wielkiej Brytanii - The Sex Pistols. Simon John Ritchie (prawdziwe nazwisko) prawdopodobnie zabił swoją narzeczoną,  a potem siebie, przedawkowując heroinę. Miał 21 lat. Te słowa zapisał w liście pożegnalnym. Jego ciało zostało spalone i brak jednoznacznych informacji, co się stało z prochami. Historia została sfilmowana w obrazie: Sid and Nancy.
 


 




środa, 30 stycznia 2013

Jesteśmy my – nie ma śmierci, jest śmierć – nie ma nas.



Śmierć, to jedyna sprawiedliwość na tym świecie, niektórzy mówią, że najlepszym z możliwych. Wszystkich czeka. Umrzeć można we własnym łóżku, w przytułku, na ulicy na zawał czy wpaść pod ciężarówkę z kiszoną kapustą.
O czym wtedy się myśli? Jaką myśl, refleksję chce się przekazać bliskim? Geniusz nie może umierać jak zwykłą śmiertelnik, oblany potami, bezradny, złamany bólem. W jego usta wkłada się słowa, które czasem wcale nie padły, by podkreślić wyjątkowość tego witania się z gąską, po drugiej stronie płotu. Non omnis moriar - Nie wszystek umrę, to nadzieja większości artystów, powtarzana za Horacym.
            Czasem ostatnie słowa są jak strzelenie z bicza, dosadne i oddające sedno osobowości odchodzącego.


Niccolo Machiavelli, 21 czerwca 1527 r.
Chcę iść do piekła, nie do nieba. W piekle będę miał towarzystwo papieży, królów i książąt, a w niebie są sami żebracy, mnisi, pustelnicy i apostołowie.
Wiedział co mówi, był bowiem autorem traktatu „Książę” o sprawowaniu władzy. Amoralizm, cynizm i wyrachowanie to cechy idealnego władcy. Bez litości, bez miłości. 






Agnieszka Osiecka, 7 marca 1997 r.
Do dupy.
Jak zwykle trafiła w sedno. Nic dodać, nic ująć.








Salvador Dali, 23 stycznia 1989 r.
Gdzie mój zegarek?
Bał się, że mu go ukradną? Ponoć był to prezent od ukochanej żony Gali. 







Ludwig van Beethoven, 26 marca 1827
Klaszczcie. Komedia skończona.
Jest to jedna z wersji ostatnich jego słów (za cesarzem Oktawianem Augustem). Coś nie chce się w taką wersję wierzyć… Wygląda na to, że ewidentnie ktoś „przedobrzył”





 
Humphrey Bogart, 14 stycznia 1957 r.
Mogłem się nie przerzucać ze szkockiej na martini.
Twardziel na ekranie, twardziel w obliczu śmierci. Chociaż różnie ponoć z jego „twardością” bywało.
 


Douglas Fairbanks, 12 grudnia 1939 r.
Nigdy nie czułem się lepiej.
Nie ma jak zdecydowany optymizm. Chwilę później umarł na zawał serca.








Frank Sinatra, 14 maja 1998 r.
          Przegrywam.
          Słowa skierował do czuwającej u wezgłowia żony.


 

wtorek, 29 stycznia 2013

Octave Monjoin - symbol wojennej traumy



           Octave Monjoin, znany również pod nazwiskiem Anthelme Mangin był francuskim żołnierzem, który został znaleziony na stacji kolejowej w Lyonie 1 lutego 1918 r. Wiadomo było jedynie, że prawdopodobnie wrócił z niemieckiej niewoli. Mężczyzna był oszołomiony, nie miał żadnych dokumentów i zupełnie stracił pamięć. Nie potrafił powiedzieć kim jest, jak się znalazł w tym miejscu. Gdy spytano go o nazwisko wymamrotał jedynie coś w stylu „Anthelme Mangin” i tak go od tej pory nazywano. Porozumienie z mężczyzną było niemożliwe, milczał, nie odpowiadał na pytania.
            Nie za bardzo wiedziano co z nim zrobić i umieszczono go w szpitalu psychiatrycznym. Po czterech latach lekarz prowadzący zamieścił jego zdjęcie w gazecie, próbując ustalić jego tożsamość. Przyszło prawie 300 odpowiedzi. Widziano w nim wujka, brata, syna czy męża. Mimo że np. zupełnie nie zgadzał się wzrost argumentowano, iż „skurczył się na wojnie”. Szczególnie uparta była wdowa Lucy Lemay, która widziała w nim swojego zaginionego męża. 


W 1936 r. rozpoznał go brat, a w 1937 r., na podstawie archiwów niemieckich potwierdzono jego prawdziwe nazwisko - Octave Monjoin. Zawieziono go do rodzinne wsi, rozpoznał m.in. kościół.
W 1938 r. jego tożsamość została oficjalnie przyjęta przez sąd Rodez i połączył się z ojcem i bratem, ale dwa miesiące później, obydwaj zginęli w wypadku samochodowym.
            Monjoin zmarł w klinice psychiatrycznej w 1942 r. , prawdopodobnie z głodu. Został pochowany we wspólnej mogile.
            Do dzisiaj trwa przepychanka proceduralna. Wnuczka Lucy Lemay, wciąż uwikłana jest w proces sądowy. Jest przekonana, że to był jej dziadek, a nie Octave Monjoin. Domaga się nawet ekshumacji badań DNA.
            Ta tragiczna historia o wojennej traumie, zainspirowała francuskiego dramaturga i reżysera Jeana Anouilh do napisania dramatu „Pasażer bez bagażu” (1936 r.). 


poniedziałek, 28 stycznia 2013

Czosnek, czosnek, cebula, miód i cytryna



             Grypa szaleje nie tylko w Naprawie. Warto pamiętać, ze grypa jest chorobą wirusową i nie można jej wyleczyć antybiotykami. Leczy się jedynie  objawy – ból gardła, zbija gorączkę, łagodzi dolegliwości mięśniowo-kostne, udrażnia nos.
            Kolejki w przychodnich zniechęcają, czasem można walczyć domowymi sposobami. Podstawą domowej apteki powinien być czosnek, jako główny składnik wszelkiego rodzaju wywarów, syropów i naparów. Czosnek ma bowiem silne działanie antybakteryjne, łagodzi katar i kaszel.
Syrop z czosnku
            Należy zmiażdżyć kilka ząbków, do powstałej masy wcisnąć sok z dwóch cytryn, całość zalać niewielką ilością przegotowanej, schłodzonej wody. Miksturę trzeba przełożyć do ciemnego słoiczka i odstawić na kilka dni. Potem odcedzić. Syrop najlepiej pić trzy razy dziennie.



Mleko z miodem i czosnkiem
            Jest to prawdziwie wybuchowa mieszkanka mleka, masła, czosnku i miodu. Do szklanki ciepłego mleka trzeba dodać łyżkę masła i łyżkę miodu, całość doprawić dwoma ząbkami rozgniecionego czosnku. Mikstura nawilża i natłuszcza błony śluzowe gardła oraz działa dezynfekująco.
            Dla twardzieli polecana jest kanapka z czosnkiem. Sam chuch zabija wszelkie zarazki!

 






Syrop cebulowo-czosnkowy
            Posiekaną główkę czosnku i pokrojone na krążki dwie duże cebule, układa się w miseczce na przemian warstwami. Zalewa to się miodem (około 5 łyżek) oraz sokiem z 2-3 cytryn. Około doby musi to się macerować, potem miksturę trzeba odcedzić i pić trzy razy dziennie. Uwaga! Syrop należy przechowywać w lodówce.
            Można też przyrządzić syrop z samej cebuli. Pokrojoną w plastry zasypujemy cukrem lub zalewamy miodem. Po kilku godzinach można już pić 3 – 5 razy dziennie.  
  
Okłady z liści kapusty

            Kilka liści świeżej kapusty trzeba zanurzyć na chwilę w przegotowanej gorącej wodzie. Po wyjęciu delikatnie rozbijamy tłuczkiem do mięsa. Ciepłą papkę przykłada się na szyję i owija szalikiem. Okład stosuje się przez kilka minut i wymienia. Prozdrowotnie zadziała ciepło, jak również zawarte w liściach kapusty związki siarki oraz sól potasowa, które powstrzymują rozwój stanu zapalnego.
 Syrop z czerwonych buraków
            Dużego buraka ćwikłowego po obraniu kroi się w kostkę i zasypuje 4 łyżkami cukru. Miksturę odstawić trzeba na jeden dzień, a następnie pić dwa razy dziennie.
Herbata z prądem
            Górale nią leczą wszystko! Jest to ponoć najlepszy sposób na wczesne stadium choroby. Do posłodzonej, nie za gorącej herbaty, należy wlać ok. 50 g spirytusu, ale proporcje zależą od upodobań. Najlepiej pić przed snem.
            Można też wypić klasycznego groga. Rum lub inny silny trunek, rozcieńczyć trzeba gorącą wodą. Dodać można sok z cytrusów, cynamon lub cukier dla poprawy smaku.
















niedziela, 27 stycznia 2013

Cmentarzyska - c.d.



Pociągi, Boliwia
            Jedną z głównych atrakcji turystycznych południowo-zachodniej Boliwii jest antyczny cmentarz pociągu. Znajduje się 3 km od miasta Uyuni, do którego wiodą też stare tory kolejowe. Miasto w przeszłości służyło jako centrum dystrybucji dla pociągów przewożących minerały w drodze do portów Pacyfiku.         
            Linie kolejowe zostały zbudowane przez brytyjskich inżynierów, którzy przybyli pod koniec XIX w. i stanowili sporą społeczność w Uyuni. Budowa rozpoczęła się w 1888 r., a zakończyła w 1892 r. Pociągi były najczęściej wykorzystywane przez przedsiębiorstwa górnicze. W 1940 r., przemysł wydobywczy upadł, częściowo ze względu na wyczerpywanie minerałów. Wiele pociągów zostało porzuconych i w planie jest budowa „prawdziwego” muzeum.


Bombowce, Rosja
            18 wypatroszonych Tupolewów Tu-22M z 444-tego pułku ciężkich bombowców, starszy w byłej bazie lotniczej w Ussurysjku, na północ od Władywostoku. Są to relikty „zimnej wojny”, nie przypadkiem blisko granicy z Chinami.
            Pułk został rozwiązany w 2009 r., niektóre samolotach przeniesiono do innej bazy lotniczej, resztę zdemontowano (usunięto silniki i wyposażenie, powycinano otwory w kadłubie). 



Czołgi, Afganistan
            Na obrzeżach Kabulu w Afganistanie istnieje ogromne cmentarzysko opuszczonych, uszkodzonych radzieckich pojazdów bojowych. Zostały po okupacji w latach1979 - 1989.
            Na niektórych pojawiło się już specyficzne graffiti. 







Taksówki, Chiny
            Tysiące złomowanych taksówek jest porzuconych na placu w centrum chińskiego miasta Chongqing. Koniunktura gospodarcza spowodowała, że coraz więcej ludzi stać na kupno własnego samochodu. Taksówki przestały być tak potrzebne jak kiedyś. 






Budki telefoniczne Anglia
Cmentarzysko budek telefonicznych znajduje się w Anglii, w pobliżu miejscowości Carlton Miniott. Stoją tam ich setki! Lepszych czasów już nie doczekają.  







 

Tramwaje
            W Polsce również natrafić można na składowiska nietypowych rzeczy. W Warszawie, na złomowisku obok spalarni śmieci przy pętli Utrata, dogorywają wysłużone modele tramwajów 13n i 105. Niektóre woziły pasażerów jeszcze w latach 50-tych. Prędzej czy później trafią do pieca Huty Warszawa.
            Podobne cmentarzysko znajduje się we Wrocławiu, na terenie byłej zajezdni tramwajowej nr V, przy ul. Legnickiej. Złomowane są również tramwaje w Poznaniu.
            Kto pamięta „Całą jaskrawość” Edwarda Stachury, ma przed oczami spektakularny „pogrzeb” karawanu... Ale to już zupełnie inna bajka!




sobota, 26 stycznia 2013

Niepotrzebne – na złom! Nietypowe cmentarzyska za(wy)służonych rzeczy



Każda maszyna, każde urządzenie ma swój okres użytkowania. Potem są demontowane, rozkręcane na części lub złomowane. Czasem zdarza się recykling, ale czas jest nieubłagany. Wiele z nich piętrzy się na niecodziennych cmentarzyskach, które nawet stają się atrakcjami turystycznymi. 


Samoloty Boneyard, USA
Na terenie bazy Davis-Monthan Air Force Base w Tucson w Arizonie, usytuowana jest 309 Grupa Utrzymywania i Konserwacji. Znana jest również jako The Boneyard.  To największe cmentarzysko wycofanych z aktywnej służby amerykańskich samolotów, wszystkich rodzajów wojsk.
            Obecnie przechowuje ok. 4400 samolotów. Są one na bieżąco konserwowane i gdyby zaszła potrzeba, jeszcze niektóre mogą wzbić się w powie\trze.Głownie jest to jednak swoisty magazyn części zamiennych. 

Statki, Mauretania
             Nouadhibou to drugie co do wielkości miasto Mauretanii, służy jako centrum handlowe tego kraju. W jego pobliżu znajduje się największe na świecie cmentarzysko dla statków. Wszędzie widać setki rdzewiejących okrętów - w wodzie i na plaży.
            Jednym z najczęściej przytaczanych wyjaśnień tej sytuacji jest to, że skorumpowani mauretańscy funkcjonariusze portowi brali łapówki i pozwali na proceder porzucania statków. Zjawisko to rozpoczęło się w latach 80-tych, po upaństwowieniu przemysłu rybołówstwa Mauretanii.. 

Okręty podwodne, Rosja
            Zatoka przy półwyspie kolskim, blisko do miasta Gadzijewo jest cmentarzyskiem starych rosyjskich okrętów podwodnych. Zostały porzucone w latach 70. ubiegłego wieku i chyba o nich zapomniano. 
            Okoliczni mieszkańcy twierdzą, że niektóre służyły jako cele do ćwiczeń dla innych jednostek.




Kutry, Uzbekistan
            Mojnak to miasto w zachodnim Uzbekistanie. Liczyło kilka tysięcy mieszkańców, ale podupadło, gdy w latach 80. ubiegłego wieku zaczęło wysychać Jezioro Aralskie. Jego brzeg przesunął się w głąb lądu już o ok. 100 km.
            Niegdysiejsza flota rybacka po prostu rdzewieje. Na złomie obłowili się urzędnicy i firmy zbierające żelastwo. Większość mieszkańców żyje z zasiłków, do właścicieli kutrów nic nie trafiło. 






Kotwice, Portugalia
            Wśród wydm Tavira Island, w Portugalii, znajduje się imponujące cmentarzysko kotwic Cemitério das Âncoras. Zostało zbudowane ku pamięci tradycji połowu tuńczyka, które już praktykowali Fenicjanie. 














 


 

piątek, 25 stycznia 2013

Kiedy baby biodrzeją, soki w babach się grzeją

           Ponoć są gusta i guściki, a inni powiadają, że są sztuki piękne i piękne sztuki. Jak by nie patrzeć, w polskiej tradycji leży, że ułan nigdy nie spadał z chudej szkapy!
           Coś o tym wie, ważąca 420 kg Mikel Ruffinelli. Osobliwe jest to, że większość tłuszczu poszła jej w biodra! Fachowcy wręcz twierdzą, że jest to największa rozmiarami dupa na świecie! 
 
Mikel Ruffinelli siedzieć musi na żelbetowym krześle, ma też specjalne łóżka szerokości ok. 7 m. Przez drzwi przechodzi bokiem, po zakupy jeździ ciężarówką. W bioderkach ma dość sporo, bo w okresie „prosperity” obwód wynosił około 8 m. Co ciekawe, inne wymiary ma „w normie”. Biustem nie imponuje, „tylko” 42D. Sama o sobie mówi, że jest bardzo sexi. 

 
Zjada przeciętnie 3000 kalorii dziennie - 500 więcej niż zalecane jest dla przeciętnego człowieka. Uwielbia kuchnię meksykańską, kurczaki, owoce morza i sery.
Na śniadanie wtrzącha dwa jajka, kiełbasę, boczek i sporą porcję ziemniaków. Obiad to
najczęściej smażone ryby z frytkami, grillowany kurczak z ryżem lub ziemniakami puree.
Między posiłkami przekąski - orzeszki ziemne, muesli i chipsy.
Tyć zaczęła po urodzeniu pierwszego dziecka, jako nastolatka „wymiary” miała zupełnie normalne. Twierdzi, że „biodrzastość” jest jej przypisana genetycznie.
Małżonek Mikel Ruffinelli, Reggie Brooks, jest zachwycony jej rozmiarami! Kocha jej ciało i „wnętrze”.


czwartek, 24 stycznia 2013

Wierny jak pies

           Bardzo znana jest historia japońskiego psa Hachiko, rasy Akita, który przed dworcem kolejowym w Tokio przez 10 lat czekał na swojego pana (http://szwarcmydlo.blogspot.com/2012_12_01_archive.html).
           Podobna rzecz wydarzyła się we Włoszech. Owczarek niemiecki Tommy codziennie przychodzi do kościoła, w którym dwa miesiące temu odbyła się ceremonia pogrzebowa jego właścicielki - 57-letniej Marii Margherity Lochi. Bezdomnego szczeniaka znalazła 7 lata temu niedaleko swojego domu w San Donaci, niedaleko Brindisi. Nie był to jedyny pies, którego przygarnęła, ale Tommy szczególnie przypadł jej do serca.
           Uzyskała pozwolenie miejscowego proboszcza, by owczarek towarzyszył jej podczas codziennej mszy i od tej pory siedział w kościele u jej stóp.
            Teraz przybiega, gdy tylko usłyszy dźwięk dzwonów. Siedzi cichutko z boku ołtarza i czeka na powrót swojej pani. Mieszkańcy wsi solidarnie go dokarmiają, ale nowego domu nie znalazł.

środa, 23 stycznia 2013

Aby zjeść mięso, trzeba najpierw zabić żywe zwierzę



„Głodnemu chleb na myśli” „Głód najlepszy kucharz” czy „Chleb i woda, nie ma głoda” – przysłowia, powiedzenia i aforyzmy o głodzie, apetycie i jedzeniu można mnożyć.
Tak to już jednak jest, że jedni po śmietnikach szukają resztek pożywienia, a inni wpierdalają pieczone mrówki, żabie udka czy bawole jaja.
            Niektórzy zrezygnowali z jedzenia mięsa i to nie dlatego, by im nie smakowało, ale z szacunku dla „braci mniejszych”. Każde mięso ma w podtekście wpisaną śmierć, czasem bardzo okrutną. Mało kto zdaje sobie sprawę, że wtranżalając schabowego praktycznie jest pożeraczem zwłok.
            Mądrze mówiąc, wegetarianizm (jarstwo) jest rodzajem diety charakteryzującej się wyłączeniem produktów pochodzenia zwierzęcego, a czasem również jaj lub nabiału z pobudek moralnych, zdrowotnych bądź ekonomicznych.
            Weganizm jest stylem życia, a jedną z jego cech jest wegetarianizm. Weganie jednak nie tylko nie jedzą mięsa, także żywności pochodzenia zwierzęcego (nabiał, miód, jajka). Nie kupują kosmetyków i ubrań powstałych z odzwierzęcych surowców (skóry, futra, wełna, jedwab).
            Nie wnikając w szczegóły, kilkunastu sławnych ludzi wybrało ten styl życia. 


Leonardo da Vinci
Już w najmłodszych latach wyparłem się jedzenia mięsa. Kiedyś przyjdzie taki czas, że ludzie tacy jak ja będą patrzyli na mordowanie zwierząt w taki sam sposób, jak na mordowanie ludzi.
Zaprawdę człowiek jest królem zwierząt, gdyż przewyższa je w okrucieństwie. Żyjemy
kosztem innych. Jesteśmy cmentarzami. Ale przyjdzie czas, kiedy człowiek będzie traktował mordowanie zwierząt w ten sam sposób, w jaki traktuje zabijanie ludzi. Ten, kto nie szanuje i nie ceni życia, nie zasługuje, aby żyć.




Pitagoras
Kto zabija zwierzęta, aby jeść ich mięso, przyczynia się do masakry własnych ciał.









Albert Einstein
Tak więc żyję bez tłuszczów, bez mięsa czy ryb, ale czyniąc tak czuję się całkiem nieźle. Zawsze wydawało mi się, że człowiek nie narodził się, aby być drapieżnikiem.








Clint Eastwood
Codziennie biorę witaminy, ale najważniejsze nie są tzw. suplementy. Staram się trzymać wegańskiej diety, bogatej w owoce, warzywa, tofu i inne produkty sojowe.




 Lew Tołstoj

Jak możemy oczekiwać idealnych warunków na Ziemi, skoro nasze ciała są żywymi grobami pomordowanych zwierząt? Dopóki będą istniały rzeźnie, będą istniały i pola bitew.
Nie zabijaj nie odnosi się wyłącznie do zabójstwa człowieka, lecz do wszystkiego, co żyje. A
przykazanie to zostało zapisane w ludzkim sercu wcześniej aniżeli na górze Synaj. [...] Mięsożerstwo jest pozostałością najprymitywniejszego barbarzyństwa.



Franz Kafka
 Ja nikogo nie oszczekuję, a gryźć, także nie gryzę. Jak pan wie, jestem wegetarianinem. Ci żyją wyłącznie własnym mięsem. 



             „Zjadacze trupów” często szafują stwierdzeniem, że mięcho dostarcza niezbędnego białka, że kalorie i siła. Nie przekonuje ich roślinożernego goryla, który krzepę ma, wiadomo jaką! Ale i niektórzy kulturyści zrezygnowali z jedzenia mięsa. 



Albert Beckles w wieku 53 lat (1985 r.) był najstarszym pretendentem do tytułu Mr Olympia. Zajął II miejsce i wyprzedził samego Lou „Hulka” Ferrigno!








Wegetarianinem jest też Bill Pearl, gościu o ksywie „Jaskiniowiec”.  Wielokrotnie zdobywał tytułu Mr. Universe. Wegetarianinem został wegetarianinem w wieku 39 lat. Nie zrezygnował jednak z nabiału oraz jajek. W 1980 r. Bill Pearl (miał 50 lat) przeniósł się z żoną do małego miasteczka blisko Medford w stanie Oregon, gdzie kupił nieduże ranczo z uprawą owoców i zboża. W stodole zbudował własną siłownię. Otworzył również w okolicy sklep z witaminami, odżywkami i sprzętem siłowym. Obecnie zajmuje się ulepszeniem maszyn treningowych jak i kolekcjonowaniem zabytkowych samochodów.




            Dobra, powiecie, że to co innego machać na siłce, a co innego wytrzymałość, prawdziwie użyteczna siła. 

Dave Scott sześciokrotnie wygrał triathlon Iron Man na Hawajach. Trzeba w nim pokonać 3,86 km wpław, 180 kilometrów na rowerze i na koniec 42 kilometrów biegu. W 1994 r., w wieku 40 lat, będąc już od 5 lat na sportowej emeryturze, Dave postanowił wystartować w zawodach Iron Man po raz kolejny i - zajął drugie miejsce. Swój drugi powrót do triatlonu w 1996 r. przypieczętował zajęciem 5 miejsca, co jak na 42-latka było super wyczynem.
            Wszystkich tych wyczynów Dave Scott dokonał będąc na diecie wegetariańskiej lub wegańskiej.  
 


 
             Jeszcze coś mi się nasunęło a propos jedzenia...
 Do sklepu spożywczego wchodzi gościu i zamawia:
- Pół litra, trzy bułki i dwie cebule!
- Nie za dużo tych bułek? - kąśliwie pyta sprzedawczyni.
- Jak piję, lubię sobie podjeść! - pada odpowiedź.
           Smacznego!