Powered By Blogger

środa, 30 kwietnia 2014

Zdjęcia 3D bez okularów

            Mieszkający w Bytomiu fotograf Marcin Mazurowski, sfotografował miasto aparatem z dwoma obiektywami, uzyskując efekt 3D, bez konieczności użycia specjalnych okularów.


 
            Pary zdjęć połączył w animowany GIF i voilà! Interesuje go przede wszystkim stary Bytom, zanikający charakter zabytkowego miasta.



poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Co cię nie zabije, to cię wzmocni

Przez tysiąclecia ludzie nauczyli się metodą prób i błędów, które rośliny są dobre do jedzenia, a których najlepiej unikać. Najczęściej wzorcem był „jadłospis” zwierząt.
Wiadomo – muchomora się nie je, ani cebulek kwiatów czy śnieguliczek, ale - o dziwo! - niektóre jedzone na co dzień produkty, mogą wyprawić człowieka na tamten świat.

Dendrocnide moroides
              Jest to roślina z rodziny pokrzywowatych. Występuje w Australii, zwłaszcza w stanie Queensland, poza tym na Wyspach Korzennych i w Indonezji. Rośnie w lukach lasów deszczowych i w innych miejscach nasłonecznionych, osiąga wysokość nawet 4m. . Posiada bardzo niebezpieczne włoski parzące, powoduje przy dotknięciu silne pieczenie i ból, u ludzi mogący się utrzymywać przez wiele dni, a nawet miesięcy. Włoski przenikają także przez odzież. W przypadku poparzenia zalecane jest usuniecie włosków z poparzonej skory, np. przy pomocy wosku. Niektóre, zamieszkujące Australię gatunki zwierząt są odporne na poparzenia, a nawet żywią się tym gatunkiem rośliny.
             Nie odnotowano śmierci człowieka w wyniku poparzenia, ale świnie, konie, psy wyzionęły ducha. 

Cykuta
             Jest to jedna z najbardziej znanych roślin trujących w historii, ponoć po jej zażyciu zmarł Sokrates. Wszystkie części rośliny zawierają alkaloid (koniina), któy powoduje bóle brzucha, wymioty i postępujące porażenie ośrodkowego układu nerwowego. Znana jest też pod nazwami - kasza diabła, trujący bób lub zatruta pietruszka. 

Jabłka
             Jeśli co do zdrowotnych właściwości jabłek nie ma wątpliwości, to od pestek trzeba się trzymać z daleka. Zawierają glikozydy cyjanogenne, duża ich ilość może spowodować nawet zgon. 
 
Fasola Castor (rącznik)
             Nasiona zawierają wysokie stężenia rycyny, jednej z najbardziej toksycznych substancji. Jest tak zabójcza, że może być stosowana jako broń biologiczna i jest sklasyfikowana jako broń masowego rażenia. Jedno ziarno może zabić dorosłego cz łowieka w ciągu kilku minut.
            Rącznika jest często uprawiane w celach dekoracyjnych.

Wilcza jagoda
            Gatunek rośliny z rodziny psiankowatych (Solanaceae). Ma wiele nazw zwyczajowych: wilcza wiśnia, wilcza jagoda, psinki, leśna tabaka, belladonna. Występuje w Europie, Afryce Północnej, Azji Zachodniej. W Polsce także roślina uprawna i dziczejąca.
           Nazwa mówi wszystko - zarówno liście i jagody tej rośliny są bardzo toksyczne. Ma długą, barwną historię stosowania jako trucizny. Z rodziną psiankowatych spokrewnione są również ziemniaki, pomidory, bakłażany i papryka chili. Wszystkie te rośliny zawierają toksyny, zazwyczaj w liściach








sobota, 26 kwietnia 2014

Niewidomi przekraczający bariery niepełnosprawności

             Niepełnosprawność czy wręcz kalectwo wcale nie muszą być barierą nie do pokonania w „normalnym” życiu. Dokonania niektórych „sprawnych inaczej” osób budzą podziw. Upośledzeni przez los lub nieszczęśliwy wypadek niewidomi, dobitnie to udowadniają. 

Rahsaan Roland Kirk – multiinstrumentalista
           Wielu niewidomych muzyków osiągnęło światową sławę, wystarczy wspomnieć choćby takie nazwiska jak Ray Charles, Stevie Wonder czy Andrea Bocelli. Nieco mniej znany jest jazzman Rahsaad Roland Kirk. Urodził się w Columbus, w stanie Ohio (USA) w 1935 r., zmarł w 1977 r. Wzrok stracił w dzieciństwie, a powodem była zła opieka lekarska. Pod koniec lat 50. po ataku serca został częściowo sparaliżowany, ale to nie stanowiło dla niego znaczącej przeszkody.
           Mistrzowsko opanował grę na wielu instrumentach, m.in. flecie, klarnecie, saksofonie, trąbce, harmonijce i całym zestawie innych instrumentów dętych. „Grał” również na zegarkach czy wężach ogrodowych. Słynął ze swojej witalności na scenie, przekomarzał się z widzami, a czasem dmuchał w kilka „dęciaków” jednocześnie. 

 Pete Eckert – fotograf




















             Wzrok zaczął tracić w wieku 30 lat, w wyniku bardzo rzadkiej choroby. Studiował w Bostonie i San Francisko rzeźbę, wzornictwo przemysłowe, projektowanie, był też ekspertem i trenerem sztuk walki. Uczył nawet wtedy, gdy zupełnie oślepł. Znalazł też sobie nową pasję – fotografię. Posługuje się najczęściej kamerą na podczerwień, stosuje również technikę podwójnej ekspozycji i długiego naświetlania kliszy. Do wizualizacji fotografowanych obiektów wykorzystuje pozostałe zmysły, głównie słuch.









John Bramblitt – malarz



              39-letni amerykański artysta wzrok stracił w 2001 r. , w wyniku powikłań po padaczce. Wcześniej nic nie wskazywało na to, że ma wybitny talent malarski. Malowanie stało się dla niego terapią, a wyniki przeszły najśmielsze oczekiwania. Kolory farb rozróżnia dotykowo, miesza je, potem maluje swoją fakturową techniką, zwaną „stylem Bramblitt”, szczególnie przydatnym niewidomym. 





Mark Anthony Riccobono - kierowca wyścigowy
               Amerykanin testuje technologie wykonawcze i programy edukacyjne dla niewidomych Federacji Narodowej USA. Trzy lata temu zupełnie samodzielnie przejechał tor wyścigowy Daytona Motor Speedway w unikatowo wyposażonym Fordzie Escape Hybrid. Samochód prowadził w specjalnych rękawiczkach odbierających wibracje od laserowych czujników, sygnalizujące „wymapowaną” komputerowo trasę. Miał też możliwość kontrolowania prędkości, a na torze ustawiono niezapowiedziane przeszkody. Tor pokonał bez najmniejszej kolizji! 
 
Erik Weihenmayer – sporty ekstremalne
            34-letni Amerykanin jest pierwszym niewidomym, który zdobył na szczyt Mount Everest (2001 r.). Wspiął się na siedem najwyższych szczytów, na siedmiu kontynentach, w tym Kilimandżaro i Mount McKinley.
           Wzrok zaczął tracić w dzieciństwie, w wieku 13 lat, ale nie chciał zmieniać swoich upodobań i stylu życia. Próbował grać w piłkę, trenował wrestling, w Boston College ukończył anglistykę, został nauczycielem i jednocześnie trenerem niedowidzących. Jakby tego było mało Eric jest zapalonym akrobatą, fanem długodystansowych wypraw motocyklowych, maratończykiem i narciarzem. Jak on to robi?! 
 
Marla Runyan - lekkoatletka


            Mimo swojej prawie zupełnej ślepoty wzięła udział w w igrzyskach olimpijskich w Sydney (2000 r.), rywalizując z pełnosprawnymi sportowcami. W biegu na 1500 m zajęła ósme miejsce i była najlepsza z Amerykanek.
             Wzrok zaczęła tracić wieku ośmiu lat, w wyniku degeneracji plamki żółtej. Marla Runyan jest trzykrotną mistrzynią USA w biegu na 5000 m. Zdobyła cztery złote medale w letnich Igrzyskach Paraolimpijskich w 1992 roku (Barcelona). W 1996 r. w Igrzyskach Paraolimpijskich (Atlanta) zdobyła srebro w pchnięciu kulą i złoto i w pięcioboju. Marla Runyan dzierży rekordy Igrzysk Paraolimpijskich na 100m, 200m, 400m, 800m, 1500m, w skoku wzwyż, skoku w dal i pięcioboju. W 2001 roku opublikowała swoją autobiografię „No Finish Line: My Life As I See It"




Joseph Plateau - fizyk
             Joseph Antoine Plateau (ur. 14 października 1801, zm. 15 września 1883) - belgijski fizyk. Autor prac dotyczących głównie teorii barw i teorii widzenia. W latach 1828 -1832 odkrył i opisał zjawisko stroboskopowe. W roku 1832 zbudował pierwszy stroboskop. Jako pierwszy w 1843 roku przeprowadził doświadczenie Plateau (nazwane tak od jego nazwiska), w którym określił on doświadczalnie wpływ sił napięcia powierzchniowego na kształt powierzchni błonek cieczy. Plateau wynalazł (niezależnie od Simona Stampfera) w 1833 r. fenakistiskop, stwarzający iluzję ruchomych obrazów.
           Wzrok stracił około 1871r. … obserwując słońce. Patrzył na nie 25 sekund. Było to częścią eksperymentów z siatkówką. 

Christopher Downey - architekt
            Wzrok zaczął tracić w 2008 r., co było wynikiem guza mózgu. W swojej pracy używa specjalistycznego sprzętu, m.in. zaprojektowanej dla ludzi niewidomych drukarki, komputera reagującego na komendy głosowe czy specjalnych „nici” do rysowania. Obecnie Downey jest szanowanym architektem i konsultantem wyspecjalizowanym w projektowaniu wnętrz przystosowanych do potrzeb osób niewidzących.
           I kto tutaj jest niepełnosprawny?! W porównaniu z nimi, ja na pewno.







czwartek, 24 kwietnia 2014

Pieniądze i zakaźne choroby

             Powszechne jest przekonanie, że banknoty są jednym wielkim siedliskiem brudu, wylęgarnią bakterii.
           Naukowcy z Nowego Jorku przeanalizowali banknoty jednodolarowe i wyszczególnili na nich 3000 rodzajów bakterii. Większość to zarazki powodujące trądzik, chorobę wrzodową, zapalenie płuc, zatrucie pokarmowe i gronkowca. Potwierdzają to lekarze. Pieniądz papierowy jest jednym z najczęściej przekazywanych produktów w skali całego świata. Szacuje się, że cykl życia banknotu jednodolarowego to 21 miesięcy. W tym czasie może on trafić do niezliczonej ilości rąk. 
              Naukowcy nie byli by sobą, gdyby nie odkryli coś wręcz przeciwnego. Mikrobiolodzy z z różnych części świata (Australia, Nigeria, Meksyk, Chiny, Nowa Zelandia, USA (!), Wielka Brytania) przebadali ok. 1300 banknotów. Stwierdzili, że pieniądze w żaden sposób nie zagrażają zdrowiu ich posiadaczy.
              I bądź tu mądry!



środa, 23 kwietnia 2014

Miss tatuażu z Północnej Walii

           Może być miss mokrego i suchego podkoszulka, wakacyjnego turnusu czy więźniarek, może być też „miska tatuażu”. 
 
             Zwyciężczynią eliminacji w Północnej Walii została 30-letnia położna, Claire O'Sullivan z Gwersyllt . Finał Miss Tattoo UK odbędzie się w maju, w Liverpoolu i zmierzy się w nim 10 kobiet. 

























 
            Czego tu nie ma! Syreny, czaszki, motyle, kwiaty, przesłania związane z pracą... Jkaby tego było mało, Claire O'Sullivan jest również fanką piercingu. Wielokrotnie powtarzała, że jest „dobrym i miłym człowiekiem”, całkowicie oddanym pracy. Często spotyka się z odrzuceniem, zdziwieniem i nietolerancją. Spotyka to ją zarówno w szpitalu, jak i na szkolnych wywiadówkach (ma córkę Molly). Najbarziej czego pragnie, to przełamania stereotypów.
„Zawsze starałam się udowodnić, że dobroć, współczucie i kwalifikacje decydują o tym, czy jest się dobrą położną, a nie skóra z tatuażem czy bez” - mówi.
             Tatuaż traktuje jak elewację domu, swoistą ozdobę. Claire O'Sullivan jest również wokalistą rockowego zespołu Thunderlizard.



poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Śmigus-dyngus, czyli „legalne” lanie wody

              Zwyczaj „lania wody” początkowo związany był z obrzędami praktykowanymi jako radość po odejściu zimy i nadejściu wiosny. Co ciekawe, oblewaniu dam wodą towarzyszyło chłostanie. 
              Śmigus i Dyngus przez długi czas były odrębnymi zwyczajami. Z czasem zlały się z sobą. Dzisiaj to słowo kojarzy się głównie z ruchomym świętem, które polega na oblewaniu każdego wodą. Jest pisane z małej litery i ma niewiele wspólnego z pierwotnymi obyczajami (Śmigus i Dyngus).
             Powszechnie uważa się że słowo dyngus wywodzone jest od niemieckiego słowa dingen, co oznacza „wykupywać się" (inne znane określenia: dyng, szmigus, wykup lub datek). Z dyngusem wiązał się zwyczaj składania darów kolędnikom dyngusowym, które potem mogły być przez nich m in. smakowane. Istnieje również teoria według której słowo „śmigus” jest formą słowa Schmackostern (smakować, smagać).
              Dzisiaj w wielu regionach Polski oraz wschodnich Czech, poniedziałek wielkanocny często określa się jeszcze w różnych wariantach słowem śmigusem, bądź dyngusem, a tradycyjne odwiedzanie domostw jako chodzenie określane jest jako chodzenie po smiguście (śmigusowanie) lub dyngusie (dyngusowanie/dyngowanie). W poszczególnych regionach dary składane przez domowników mogą być nazywane już nie tylko dyngusem, ale również śmigusem.
Według innej teorii słowo śmigus związane jest tylko i wyłącznie z polskim rzadko używanym słowem „śmigać” - oznaczającym smaganie. Na Kaszubach (gdzie oblewanie się wodą nie jest praktykowane) poniedziałek wielkanocny jest nazywany dëgòsem, a chłostanie dziewcząt jest określane określane jako dëgòwanie.
             Jedna z teorii głosi, że zwyczaj dyngusu pochodzi z chrztu w poniedziałek wielkanocny Mieszka I w 966 r., Dyngus i Śmigus były bliźniaczymi bóstwami pogańskimi. Dyngus reprezentuje wodę i wilgotną ziemię (din gus - cienka zupa lub dingen – natura), a Śmigus grzmoty i błyskawice związane z letnią burzą. Zwyczaj polewania był starożytnym wiosennym obrzędem oczyszczania i płodności. 
               Słowiański zwyczaj przetrwał również w pobliskich krajach środkowej Europy, ale z pierwotnymi tradycjami. Na Morawach jest zanany jako szmigrust lub oblevacka, Słowacji jako oblievacka lub kupacka (szczególnie na wschodzie) oraz w regionach zachodniej Ukrainy. W XVI wieku słowiańską tradycję bardzo powszechnie przejęli Węgrzy. Do dziś praktykuje się tam oblewanie w lany poniedziałek dam wodą i perfumami.
              Na Zakarpaciu lany poniedziałek obchodzony jest przez trzy dni: drugiego dnia Wielkanocy chłopcy oblewają dziewczyny wodą, trzeciego dnia dziewczyny się mogą w ten sam sposób zrewanżować; a czwartego oblewa się inne osoby.
Tradycje dyngusowe pieczołowicie pielęgnowane są przez Polonię, szczególnie w USA. Najbardziej hucznie Dyngus Day obchodzony jest w Bufallo. Tradycja ta sięga 1870 r. Corocznie organizuje się tam ceremonialne parady orszaków i spektakle teatralne. 
                Trzy lata temu podobne parady zainicjowano w Cleveland. Co tu dużo mówić, jest to pretekst do świetnej zabawy i degustacji tradycyjnych polskich potraw wielkanocnych. 
              Częścią tych obchodów jest wybór Miss Dyngus Day.
              A w Polsce... Jak by nie patrzeć – tradycja w narodzie nie ginie! Fajnie jest! Idzie sobie człowiek, a tu z balkonu – dup! - woreczek wypełniony wodą! A co mają mówić „odświętnie” ubrane dziewczyny, gdy nagle z bramy wypada dowcipniś i „delikatnie” oblewa wiadrem wody? Egon, klawo jak cholera!


piątek, 18 kwietnia 2014

Przyjemności koło jajek!

            Jajka umyte, teraz czas je święcić! Do takiego „poświęcenia” jak pani Grodzka jednak nie zachęcam! Aż do tego się nie posunę!
           Wen Fuliang (mieszka w prowincji Shaanxi) jest chińskim rzeźbiarzem, który z konieczności, znalazł sobie dość nietypową specjalizację. Pracował przy obróbce drewna, ale dziesięć lat temu został zwolniony z pracy. 
 
            Zajął się wtedy rzeźbieniem w wydmuszkach kaczych, gęsich i kurzych jaj. Do pracy używa diamentu umieszczonego na elektrycznej, obrotowej głowicy. 


























 
            Spod jego rąk wychodzą prawdziwe cudeńka! Koronkowe wzory, nawet atrakcje turystyczne, jak np. kultowa Dayan Pagoda w Xi'an, budzą niekłamany podziw. Perfekcja i dokładność są oszałamiające!




środa, 16 kwietnia 2014

Stare klucze i sztuka

            John Piccoli ma 73 lata, pochodzi z Australii, mieszka w miejscowości Barraport, niedaleko Bendigo (stan Wiktoria). Jego rodzina przywędrowała tam ze Szwajcarii w 1876 r. 
              Jest przykuty do wózka inwalidzkiego, gdyż w wieku 8 lat zachorował na polio. Dziesięć lat później zmarł jego ojciec i John wraz z matką prowadził gospodarstwo rolne. Nade wszystko kocha zwierzęta, szczególnie ptaki. Hodował bydło, owce, indyki, gołębie, strusie, bażanty, pawie, perliczki, zięby, rożne gatunki kaczek, przepiórki, jelenie, wielbłądy i króliki. W 1993 r. nabył parę papug (ary), teraz ma jedną z najlepszych hodowli w Australii, w tym niecodzienne odmiany kolorystyczne. Niektóre z nich mówią! 
              30 lat temu zaraził się nową pasją, którą są rzeźby ze … starych kluczy maszynowych. Materiał do przestrzennych kompozycji znajduje obok drogi prowadzącej do jego rodzinnej posiadłości. Stoją tam stare maszyny rolnicze, niektóre nawet z końca XIX wieku. 

 
 
 
 

               Zaczynał od rzeźb ogrodowych, które ustawiał za pomocą małego dźwigu. Wszystkie są spawane z kluczy. Potem zaczął wykorzystywać inne złomowane elementy, ale klucze pozostały podstawą kompozycji. Nic więc dziwnego, że znany jest jako „The Spanner Man” (człowiek klucz). Co ciekawe, John Piccoli nie wykonuje żadnych szkiców, tworzy od razu „na gotowo”. Posługuje się jedynie fotografiami, cala wizualizacja przebiega „w głowie”.



poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Coś mi tu...pachnie!

             Jednymi z najsłynniejszych perfum są Chanel N° 5. Wbrew pozorom wcale nie wymyśliła ich Coco Chanel, ale rosyjski emigrant Konstantin Michajłowicz Wierigin, który pracował w zakładzie Chanel razem z rdzennym moskwianinem Ernestem Beaux. Temu ostatniemu przypisuje się ostateczną recepturę.
Chanel N° 5 tworzy kompozycja około 80 składników, z których główne to jaśmin, róża stulistna, irys, ylang ylang, wetiweria, wanilia, ambra oraz olejek sandałowy.
 
             Ernest Beaux urodził się w Moskwie (1882 r.), wyemigrował z Rosji w okresie rewolucji 1917 r. (jego rodzina „upachniała” dwór carski w Rosji). Zaprezentowane zostały po raz pierwszy w 1921 r., a nazwa pochodzi od ślepej próby, w której Ernest Beaux przedstawił Gabrielle Chanel pięć kompozycji zapachowych, z których wybrała ostatnią 5 próbkę. Według innych źródeł cyfra 5 była jej ulubioną, dlatego nazwała tak swoje perfumy.











              Konstantin Michajłowicz Wieriegin znany jest z autorskich kompozycji zapachowych „Soir de Paris”, „Mais oui” czy „Ramage”, które są również produktami Domu Chanel. Urodził się w Sankt Petersburgu w 1899 roku w rodzinie szlacheckiej, był absolwentem 2. Korpusu Kadetów w Petersburgu. Po śmierci jego ojca (1911 r.) cała rodzina przeniosła się na Krym i mieszkała w Jałcie. W 1920 r. Wieriegin, przez Jugosławię, wyemigrował do Francji. W Lille ukończył studia uniwersyteckie (1924 r.) na wydziale inżynierii chemicznej.
              Po studiach pracował w Paryżu, w firmie „Frank”, ale mierzył wyżej. Udało mu się dotrzeć do Domu Chanel i został współpracownikiem Ernesta Beaux . Do jego obowiązków należało monitorowanie jakości perfum oraz zakup komponentów. Jego pracę doceniono, został wybrany przewodniczącym Stowarzyszenia Francuskich Perfum .
 
             Pierwsze flakony No. 5 trafiły do klientów na Boże Narodzenie 1921 r. Jednak za rzeczywisty początek sprzedaży uznaje się jednak połowę 1922 r. Pierwsze 100 flakonów Gabrielle Chanel zdecydowała się podarować swoim najlepszym klientom w ramach prezentu świątecznego. Produkcji perfum nie podjęła firma należąca bezpośrednio do Gabrielle „Coco” Chanel, lecz konsorcjum, w którym projektantka mody miała 10% udziałów, natomiast reszta należała do rodziny Wertheimerów.
              Buteleczka Chanel N° 5 w ciągu minionych siedemdziesięciu lat pięciokrotnie ulegała subtelnym zmianom. Mniej więcej co 20 lat jest lekko modyfikowana tak, by przystawała do nowej epoki.
Te markę upodobała sobie Marilyn Monroe, zaś reklamowały je Catherine Deneuve, Carole Bouquet, Nicole Kidman, jak również czy Estella Warren. 





              Kolejną ambasadorką zapachu jest Audrey Tautou, odtwórczyni roli projektantki Coco Chanel w filmie „Coco Chanel”.




sobota, 12 kwietnia 2014

Surrealistyczne wizje Erica Johanssona

               Eric Johansson jest szwedzkim fotografem, a w zasadzie foto-grafikiem. Zdjęcia służą mu jako baza, podstawa do działań w Photoshopie i innych programach graficznych, by uzyskać zupełnie niecodzienne, surrealistyczne efekty. 
 
 


 
 
            Jedna taka praca składa się niekiedy z setek warstw, ale zamiar artysty jest jednoznaczny – zdjęcie ma wyglądać tak, jakby mogło wyglądać, gdyby je zrobiono bez dodatkowej obróbki.
           Na co dzień Eric Johansson pracuje głównie w Berlinie. Tam realizuje prace zlecone, ale również własne projekty.