Powered By Blogger

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Alpinista bez nóg

             Amerykanin Hugh Herr w wieku 17 lat stracił obie nogi, co było wynikiem odmrożenia podczas wspinaczki. Stało to się dla niego wyzwaniem – nie pogodził się z niepełnosprawnością. 
 
               Jako cel życia wymarzył sobie konstrukcję takich protez, które pozwolą mu na kontynuację pasji, jaką jest wysokogórska wspinaczka. Pracuje w Instytucie Technologicznym w Massachusetts, który jest jedną z najlepszych uczelni na świecie. Tam m.in. powstają supernowoczesne bioniczne protezy, które z powodzeniem zastępują utracone kończyny. 









                Hugh Herr podkreśla, że wbrew pozorom proteza to nie ograniczenie, ale zaleta na miarę technologii XXI w. Uważa, że dzięki rozwojowi nauki, niepełnosprawność może być
całkowicie przezwyciężona. Sam daje tego przykład, wspina się jak dawniej, nawet na 70-metrowe urwiska.
               Występuje z odczytami, w programach telewizyjnych, na konferencjach, publikuje swoje przemyślenia o niepełnosprawności i jej pokonywaniu. Ciągle pracuje nad ulepszaniem protez.

 

niedziela, 29 grudnia 2013

Najpiękniejsze zdjęcia mijającego roku

             Wczoraj było o najważniejszych zdjęciach mijającego roku, drastycznych, obrazujących nasz świat. Nie pozwalają zapomnieć o tragediach, które, niestety, były, są i będą.
Dzisiaj o innym konkursie. Ogłoszono wyniki prestiżowych zmagań fotograficznych
Travel Photographer of the Year 2013. Temat tegorocznej edycji konkursu Travel Photographer Of The Year 2013 to Crowded Planet („Zatłoczona Planeta"). Organizatorzy zdecydowali w 2013 roku kontynuować tradycję kategorii Young Travel Photographer of the Year, otwartej dla młodzieży do 18 roku życia.
             Zwycięzcą został Timothy Allen z Wielkiej Brytanii. Zainkasował 5 tys. funtów, zestaw luksusowych whisky z rozlewni Cutty Sark i został uznany fotografem roku. 


W kategorii monochromal (zdjęcia czarno-białe) nagrodzono:
  Jino Lee
  Beniamino Pisati
  Emmanuel Coupe
  Marco Urso
 Gail Von Bergen-Ryan
              W kategorii Wild Stories („historie z dziczy") nagrodzono:
  Jasper Doest
 Ed Hetherington
 Johnny Haglund
Barbara Dall'Angelo
 Tim Taylor
Timo Palo
Nicolas Lotsos
Pete Downing
 James Woodend
 Gail Von Bergen-Ryan
 Robbie Shone
            Nagrodzone prace będą prezentowane na wystawie w Londynie w siedzibie Królewskiego Towarzystwa Geograficznego od 11 lipca do 17 sierpnia 2014 roku. Po raz pierwszy w historii konkursu, wystawa będzie miała zasięg międzynarodowy.






sobota, 28 grudnia 2013

Najważniejsze zdjęcia 2013 roku

             Tygodnik „Time” opublikował 10 najbardziej przejmujących i istotnych zdjęć roku. Codziennie w Internecie pojawia się około 500 mln (!) fotografii, która jest chyba najpopularniejszym środkiem przekazu. Badacze kultury nie od dzisiaj twierdzą, że powoli ludzkość zmierza do cywilizacji obrazkowej.
Wybrane przez dziennikarzy „Time” zdjęcia robione były zarówno przez zawodowych fotografów profesjonalnym sprzętem, jak i przez amatorów telefonem komórkowym. To moja piątka.
Fot. John Tlumacki. Boston, Stany Zjednoczone, 15 kwietnia 2013.

           Podczas Maratonu Bostońskiego fotograf stał na mecie i robił fotki biegaczom. Pierwsza bomba wybuchła na chodniku, mniej więcej dwie godziny i czterdzieści minut po tym, gdy zwycięzca przekroczył linię mety. John Tlumacki stał 45 m dalej i zobaczył upadającego 78-letniego Billa Iffriga. Podbiegł, by go sfotografować, potem robił zdjęcia ofiarom i rannym.
          Jak wspomina, buty miał całe we krwi. 
Fot. Taslima Akhter. Savar, Bangladesz, 24 kwietnia 2013.

           O godz. 9 rano zawalił się budynek Rana Plaza. Około 2 w nocy między wieloma ciałami tragicznie zmarłych pracowników wewnątrz zwalonego budynku, na jego tyłach fotograf uwiecznił parę, która obejmując się zginęła w gruzach. Dolne części ich ciał utknęły pod betonem. 
Fot. Mosa'ab Elshamy. Kair, Egipt. 27 lipca 2013.

             Po północy na placu Rabaa Adaweya egipskie siły bezpieczeństwa zaatakowały obozy zwolenników obalonego prezydenta Muhammada Mursiego. Przez całą noc fotograf robił zdjęcia atakującego wojska i prowizorycznego szpitala, dokumentując poziom brutalnej przemocy i grozy. Dźwięki syren i okrzyków paniki mieszały się z odgłosami strzałów, powietrze było wypełnione gazem łzawiącym i czarnym dymem.
            Gdy wyczerpany wracał do domu zauważył dużą grupę ludzi. Dwóch mężczyzn prowadziło martwego młodego mężczyznę, który przed chwilą został postrzelony w głowę. Człowiek (z prawej) był w szoku - wiedział, że mężczyzna nie żyje, ale błagał o lekarza lub karetkę pogotowia. 
Fot. Philippe Lopez. Filipiny, 18 listopada 2013.

           Haiyan był najsilniejszym tajfunem, jaki kiedykolwiek zaatakował Filipiny. Zdewastowany krajobraz prowincji Leyte, w środkowym rejonie Filipin, przez chwilę został zdominowany zupełną nierealnością, surrealistycznym pięknem, gdy grupa kobiet i dzieci pojawiła się na drodze. 
Fot. Emin Özmen. Keferghan, Syria, 31 sierpnia 2013.

              Mężczyzna z zasłoniętymi oczami został przyprowadzony na plac, to była czwrata egzekucja tego dnia. Tłum zaczął wiwatować, wszyscy świętowali. Związany mężczyzna był bardzo młody, został zmuszony do klęknięcia i przeczytano mu z kartki oskarżenie. Jeden z napastników chwycił go za gardło. Ofiara próbowała chronić swoją szyję, ale mężczyźni byli silniejsi i przygwoździli go do ziemi.
             Podcięli mu gardło i odcięli głowę. Wznieśli ją w górą i pokazywali zgromadzonym ludziom. Gapie zaczęli wiwatować, strzelano na wiwat i świętowano.
            Dla każdego z tych fotografów rozrobienie takich zdjęć było olbrzymią traumą. Odchorowali to, a sfotografowane sceny chcą wyrzucić z pamięci. Czuli się w obowiązku dokumentacji zdarzeń, ale z drugiej strony stawiali się jakby poza nawiasem wydarzeń, odzywało się sumienie. Nic nie mogłem zrobić... takie najczęściej, później, padały słowa.
             Mimo wszystko walczą do dzisiaj z retorycznym pytaniem – czy robienie takich zdjęć jest do końca moralne?
             Technicznie zrobienie takich fotografii jest proste jak konstrukcja cepa. Trzeba być o określonej porze, w określonym miejscu i nacisnąć guziczek migawki. Reszta „robi się sama”.
             Czy aby na pewno?!



piątek, 27 grudnia 2013

Male cudeńka Adama Beane

             Adam Beane jest rzeźbiarzem-samoukiem, ale jakim! 
 
              Urodził się w Worcester (Massachusetts, USA), a rzeźbi od nieco ponad 10 lat w materiale CX5. Jest on stosowany do wykonywania prototypów części z tworzyw sztucznych, a właściwości ma dość niecodzienne. Obrabia się go na gorąco, wtedy zachowuje się jak glina. W miarę stygnięcia rośnie jego twardość, a zimny ma strukturę podobną do plastiku. Jest idealnym materiałem do obróbki na każdym etapie, od modelowanie i obróbki zgrubnej do wykończenia na wysoki połysk. 











 



              Rzeźby Adama Beane są niewielkie, ale zachwycają szczegółami. Precyzja jest niesamowita! Artysta oddaje każdy grymas twarzy, fałdy ubrania, nawet jego materię.












              Praca nad tymi cudeńkami odbywa się etapami. Rzeźbiarz wykonuje poszczególne elementy, a potem łączy je w całość. 


              Kompozycje są niezwykle dynamiczne, czasem odzwierciedlą mityczne sceny czy sytuacje z „realu”. Najczęściej nie są kolorowane, chociaż i takie się zdarzają. Wtedy złudzenie realizmu jest niesamowite!


















czwartek, 26 grudnia 2013

Święta, święta i po świętach!

            Druga część niecodziennych zwyczajów świątecznych. 
Hiszpania – Caga Tio, czyli „słódkokupny” pieniek
            To głównie katalońska tradycja, radocha dla dzieci. Co roku jeden z członków rodziny kupuje na Boże Narodzenie specjalnie przygotowany, uśmiechnięty kawał drewna. Najczęściej przypomina psa albo łosia, który stoi na stojaku imitującym nogi. Po wniesieniu pieńka do domu, rodzina napełnia go słodyczami i zabawkami.
W święta dzieci walą w drewno kijami i lecą słodkie bobki! Operacji towarzyszy bardzo radosna piosenka: Zrób kupkę, pieńku! 
 
Katalonia - Caganer
           Coś w tej Katalonii mają szczególne „wizje” bożonarodzeniowe! Caganer to osobnik walący kupę! Początkowo była to niewielka figurka mnicha, gdzieś w rogu żłóbka. Teraz wersje są i duże, i małe „domowe”, uwspółcześnione postaciowo. Spotkać można m. in. Baracka Obamę z opuszczonymi portkami!
Caganer ma przynieść urodzaj i bogate zbiory. Pewnie przez „użyźnienie” gleby! 


 
Włochy - wiedźma La Befana
             Legenda mówi o uprzejmej, starej czarownicy, napotkanej przez trzech króli na drodze do Betlejem. Poprosili ją o schronienie, a ona się zgodziła. Następnego ranka zaproponowali jej, by do nich dołączyła i wraz z nimi poszukała Jezusa. Befana odmówiła, twierdząc, że musi... posprzątać. Gdy skończyła, ruszyła za trzema królami, jednak nie udało jej się znaleźć stajenki. Od tego czasu co roku chodzi po włoskich domach, nie ustając w poszukiwaniach. Włoskie dzieci wystawiają dla niej wino i jedzenie, a Befana zostawia im prezent, gdyż nie ma pewności, czy przypadkiem to nie jest właśnie ten dom.
             Chodzi 6 stycznia, w Trzech Króli (Święto Objawienia Pańskiego). 





 
Walia – Mari Lwyd
             Szczęście Walijczykom i urodzaj w sadach jabłoni, ma przynieść „ugryzie” przez końską czaszkę nasadzoną na żerdź. Główny festiwal odbywa się w Chepstow, a kończy na moście granicznym z Anglią. Tam następuje „pojednanie”, przy śpiewach, jadle, harcach i napitkach. 






 
Niemcy – ogórki na choince
            Niemcy wieszają na choince bombki w kształcie ogórka. Są one szczególnie „cenione”przez dzieci, gdyż które pierwsze takową znajdzie, dostanie dodatkowy prezent. Warto szukać! 










Japonia – wizyta w KFC
             Święta w tym kraju są bardzo skomercjalizowane. Zwyczaj zasiadania do stołu zastawionego własnoręcznie przygotowanymi potrawami, raczej nie obowiązuje. Oblężone są restauracje KFC, stoliki trzeba rezerwować z wyprzedzeniem.
W Japonii rzadko spotyka się kartki świąteczne w kolorze czerwonym. A to dlatego, że na papierze w tym kolorze drukowane są zwykle ogłoszenia żałobne.

Meksyk - rzeźby z rzodkiewek
                Farmerzy meksykańskiego Oaxaca urządzają festiwal, którego głównym tłem są wykonane z rzodkiewki rzeźby. Rozpoczyna się 23 grudnia i trwa trzy dni. W konkursie tym biorą udział nie tylko mieszkańcy, ale i artyści z całego świata. W grę wchodzi nie tylko nagroda pieniężna (wysokości 13000 pesos, czyli około 1300 dolarów), ale i sława oraz uznanie.



Szwecja - palenie kozy
             Ciekawy zwyczaj kultywowany jest w mieście Gavle. Mieszkańcy budują wielką, słomianą kozę, która zostaje spalona w pierwszy dzień świąt.
          Tradycja ta narodziła się niedawno, bo w 1966 r. Powstała w wyniku wypadku, który zaowocował pożarem. Pewien szwedzki architekt chciał wznieść w centrum miasta ozdobną kozę, będącą odpowiednikiem kozy wywodzącej się z tradycji pogańskiej. Zrobiona ze słomy, w okolicy Nowego Roku spłonęła. 
            W paleniu i my mamy wprawę! Paliło się „Sporty”, komitety i tęczę! A może by tak na święta palić barejowskiego misia, symbol absurdu? Może komuś coś by w mózgu przeskoczyło?
            Tak więc hasło na Nowy Rok – Polska bez misia!

 

środa, 25 grudnia 2013

Idą święta, już są!

           Święta Bożego Narodzenia obchodzone są praktycznie na wszystkich kontynentach, ale zwyczaje są różne i rożniste! Czasem zupełnie odlotowe! Ale cóż, tradycja jest tradycja! Czasem rodzi się na naszych oczach, by potem ubrana w ubarwiające „dopowiedzenia” stać się częścią regionalnej kultury.

Austria - Krampus
             Krampus jest bestią z piekła rodem, stworem związanym z folklorem w krajach alpejskich. Pojawia się w okresie świat u boku św. Mikołaja i jego zadaniem jest straszenie krnąbrnych maluchów. Tym bardziej pyskatym grozi zapakowaniem do noszonego na plecach worka. 



Portugalia - świąteczna kolacja dla zmarłych
             Zgodnie z polską tradycją, na wigilijnym stole powinno się znaleźć nakrycie dla niespodziewanego gościa. W Portugali Święta Bożego Narodzenia są jednocześnie czasem radości i pamięci o nieobecnych na zawsze. Podczas wigilii zostawia się dla zmarłych nakrycie, ale nie jest ono puste, tylko pełne jedzenia
           W ten sposób Portugalczycy pragną obdarować umarłych, wierząc, że ich pamięć i opieka zapewni im spokojny, szczęśliwy nowy rok.


 
Ukraina - pajęczyna na choince
              Na Ukrainie pajęczyna traktowana jest jako ozdoba choinkowa, co jest odwołaniem do legendy o ubogiej wdowie i jej dzieciach. Biednej rodziny nie było stać na dekorację świątecznego drzewka, ale pierwszego dnia świąt, gdy się obudziły, choinka była przyozdobiona migoczącą pajęczyną.
            Z czasem nawet przemieniła się w srebro i złoto, dając rodzinie bogactwo.


 
Norwegia - ukrywanie mioteł
            Szczęśliwe i radosne święta ma zapewnić odebranie „transportu” czarownicom.
Norwegowie chowają w noc Bożego Narodzenia wszystkie posiadane przez siebie miotły. Strzeżonego, pan Bóg strzeże!














 
Łotwa - zombi na ulicach
             Łotysze jedną ze świątecznych tradycji określają mianem mumifikacji. W noc Bożego Narodzenia ulice zapełniają się mieszkańcami skrytymi za maskami zwierząt, takich jak niedźwiedzie czy kozy lub pod strojami zombie i snopów siana. 











 
Czechy - buty miłości
             Mieszkanki Czech wykorzystują buty, by pomóc szczęściu i poznać przyszłość. W wigilijny wieczór stając tyłem do drzwi wejściowych rzucają obuwiem przez ramię. Jeśli but spadnie tyłem do drzwi, wtedy jego właścicielka pozostanie panną przez następny rok, ale jeśli but padnie noskiem do wejścia – bankowo wesele w przyszłym roku! 




Grecja - Kallikantzaroi
             Kallikantzaroi to wrogie gobliny, wywodzące się z greckiego folkloru. Mieszkają po ziemią, na powierzchni pojawiają się w okresie od 25 grudnia do 6 stycznia. Przez bez mała cały rok piłują „drzewo świata”, Ziemia ma zginąć, gdy dokończą robotę. Kusi ich, by oglądać koniec świata, więc wyłażą na powierzchnię i straszą ludzi. Pod ziemię wracają po Trzech królach, ale drzewo już się odrodziło i muszą robotę zaczynać od nowa.
           Niektóre greckie rodziny próbują się przed nim ustrzec, wieszając wewnątrz kominka świńską szczękę, co ma na celu ich odstraszenie. 

Grenlandia - zjadanie zgniłych ptaków
              Mieszkańcy Grenlandii zwykli na Wigilię jeść kiviak, czyli surową, podgniłą już alkę (gatunek średniego ptaka morskiego). Poluje się na nią pół roku wcześniej, zakopuje w ziemi lub przysypuje kamieniami i potem trafia na świąteczny stół.