Myśl
o ślubie i późniejszym weselu, jeży włos na głowie (koszty!).
Jasne, że można jechać do USC Fiatem 126p, tramwajem czy albo po
prostu iść pieszo, ale jakośc nie mieści się to w polskiej
tradycji „zastaw się, a postaw się!”. Tak więc „młodzi”
zgrzytając zębami karmią i poją rzeszę weselników, zamiast kasę
przeznaczyć np. miodowe wojaże.
A
że można inaczej udowodniła para z Wielkiej Brytanii, 39-letnia
Georgina Porteous i 32-letni Sid Innes. On jest artystą, ona pisze
teksty piosenek i śpiewa.
Poznali
się na targach sztuki w Glasgow w 2009 r. Sid oświadczył się w
Berlinie w zeszłym roku, w sierpniu tego roku się pobrali. Nie było
by w tym nic dziwnego i niespotykanego, gdyby nie to, że cała
impreza ślubno-weselna kosztowała ich niespełna 2 dolce. Poszło
to na suknię ślubną (ręcznie szyta w latach 60.), którą
Georgina kupiła na portalu Freecycle, gdzie ludzie wystawiają na
sprzedaż zbędne rzeczy.
Mieszkają w Inverness (północna
Szkocja), a uroczystość dla 70 gości odbyła się w specjalnie
udekorowanej stodole za ich domem. W zasadzie wszystko było jak
trzeba – muzykę zapewnił 67-letni ojciec Georginy, Harry, który
grał na saksofonie utwory jazzowe.
Goście
zostali wcześniej poproszeni o przyniesienie jedzenia i czegoś do
picia, więc stół nie świecił pustakami. Nie brakowało bułeczek
własnego wypieku, kiełbas, sałatek i ziemniaków.
Ceremonię
prowadziła mama Georginy, Susanna Bichard, 64-letnia kościelna
lektor. A obrączki wykonano z poroża znalezionego koło domu.
Zaprzyjaźniony fotograf zrobił fotki
za friko, a ciotka Georginy, Alison Wilson, upiekła weselne torty z
inicjałami młodej pary. Co ciekawe, większość gości twierdziła,
że świetnie się bawili, jak nigdy w życiu!
Zaoszczędzone
pieniądze para młoda postanowiła przeznaczyć na wycieczkę do
Berlina, gdzie się zaręczyli.
I
jak tu nie mówić o przysłowiowej oszczędności Szkotów?! Tym
razem jednak przykład godny jest naśladowania!
Tak
à propos... Kim są z pochodzenia poznaniacy? Szkoci wyrzuceni za
rozrzutność...
" Tym razem jednak przykład godny jest naśladowania! " - nie przesadzasz?! Przecież nie każdy, ma gości na swoim weselu, którzy mogą jednocześnie spełniać rolę: muzyków, księdza, cukiernika, fotografa itd. A już przychodzenie na wesele ze swoim jedzeniem, to tylko u Szkotów i Poznaniaków - możliwe.
OdpowiedzUsuń