Dokładna
geneza Halloween nie jest znana. Być może jest to rzymskie święto
na cześć bóstwa owoców i nasion (Pomony), albo z celtyckie święto
na powitanie zimy. Według tej drugiej teorii Halloween wywodzi się
z celtyckiego obrządku Samhain. Ponad 2 tys. lat temu w Anglii,
Irlandii, Szkocji, Walii i północnej Francji w ten dzień żegnano
lato, witano zimę oraz obchodzono święto zmarłych.
Jak by
nie patrzeć wywodzi się z obrzędów pogańskich, więc dla
kościoła katolickiego jest be.
Swoistym
symbolem Halloween (szczególnie w USA, Kanadzie, Irlandii i Wielkiej
Brytanii) jest wydrążona dynia z zapaloną wewnątrz świeczką,
duchy, wampiry, czarownice, trupie czaszki itp. I zabawa!
Niekwestionowanym
mistrzem halloweenowych gadżetów (ale nie tylko) jest 44-letni
amerykański rzeźbiarz Ray Villafane mieszkający w Bellaire
(Michigan). Specjalizuje się w carvingu (sztuka rzeźbienia w
warzywach i owocach), a jego dzieła zapierają dech w piersiach!
Ray
Villafane dobrał sobie dwóch kumpli (Andy Bergholtz i Chris
Vierra) i co roku robią wielkie halloweenowe, telewizyjne show.
Rzeźbią na żywo, a wykonanie jednej takiej pracy, za pomocą
skalpeli, łyżek i sznurka trwa ok. dwóch godzin.
Zespół
z pokazami carvingu jeździ po całym świecie, w tym roku trasa
obejmowała Niemcy, Szwajcarię i Hongkong.
Ray
Villafane ukończył Szkołę Sztuk Wizualnych (SVA) w Nowym Jorku
(1991 r.) i w latach 1993 - 2006 uczył sztuki w przedszkolu i szkole
podstawowej. Przypadkowo poproszono go o wykonanie rzeźby w dyni na
Halloween i … zaczęło się! W wolnym czasie rzeźbił w glinie,
wosku, pisaku, śniegu i lodzie, ale carving go zafascynował. Zyskał
sławę i mógł całkowicie poświęcić się swojej pasji.
Inspiracje
czerpie głównie w filmów grozy, ale jak twierdzi, czasem dynia
sama narzuca charakter i temat rzeźby. Każda bowiem jest inna, ma
jakby zaklętą w sobie formę.