No to
„dziadujemy”! Skoro Halloween, desant „jedynego, prawdziwego
Boga”, uważa za święto pogańskie, polskie „Dziady”, zwyczaj
ludowy Słowian i Bałtów, wywodzący się z przedchrześcijańskich
obrzędów słowiańskich też by przekląć trzeba. Mickiewicza przy
okazji… No bo jak tu „Do przyjaciół Moskali” można pisać?
A propos…Obchodzono „Dziady” dwa razy w roku – wiosną i
jesienią: 2 maja i 31 października/1 listopada (według faz
księżyca).
Zaduszki,
obchodzone 2 listopada, są katolickim odpowiednikiem „Dziadów”.
Dawniej zwyczaj zakazywał tego dnia
wykonywania niektórych czynności, aby nie skaleczyć, nie rozgnieść
czy w inny sposób nie znieważyć odwiedzającej dom duszy. No bo
pętają się te zjawy po między „żywemi’.
Zakazane było:
klepanie masła, deptanie kapusty, maglowanie, przędzenie i tkanie,
cięcie sieczki, wylewanie pomyj i spluwanie. Ożeż ty! Jak to bez
spluwania przeżyć?!
Rozwłóczyły mi
dobytek, wampiórki niedopite… Może nieopatrznie, zamiast Marynę
w cztery litery poklepać, masło klepnąłem? A może szwagier tu
był i zadziałał…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz