Długowieczność zawsze budzi podziw,
tym bardziej jeśli „matuzalem” do końca zachowuje sprawność
fizyczną i intelektualną. Recepty na to nie ma, ale... może
niektóre wzorce zastosować w praktyce?
W zeszłym roku w Gruzji zmarła
mieszkająca w wiosce Saczino, Antisa Chiwczawa. Uważana była za
najstarszą kobietę świata, miała 132 lata! Urodziła się 8 lipca
1880 roku - taka data widnieje w jej paszporcie. Nie wszyscy wierzą
w w autentyczność tych dokumentów. Chwiczawa doczekała się 12
wnuków, 18 prawnuków i 4 praprawnuków. Jej sposobem na
długowieczność było 50 gramów „czaczy" (lokalnego
koniaku) co dzień po śniadaniu.
W wieku 83 lat Hindus Fauja Sigh odkrył
nową pasję – bieganie, a gdy miał 89 lat zafascynował go
maraton. W 2011 roku po biegu w Toronto (miał 100 lat, zajął 3851
miejsce) miał nadzieje trafić do Księgi Rekordów Guinnessa, ale
nikt z „oficjeli” się nie pofatygował, by rekord mógł być
oficjalnie uznany. W tym roku „rekreacyjnie” przebiegł 10 km w
Hongkongu.
Harriet Richardson przez całe życie
pragnęła zdobyć wyższe wykształcenie. Na początku lat
trzydziestych ubiegłego wieku ukończyła dwuletni kurs
nauczycielski w Keene. Uczyła pierwsze klasy w Pittsfield, gdzie
przez 20 lat była też dyrektorem. Równocześnie studiowała na
Uniwersytecie New Hampshire, w college'u nauczycielskim w Playmouth i
college'u stanowym.
W 1971 roku przeszła na emeryturę i
przerwała naukę, bo nagle znacznie pogorszył się jej wzrok. Dalej
marzyła o wyższym wykształceniu. Nie była pewna, czy ukończone
zajęcia wystarczą, by przyznać jej go w przyszłości. Okazało
się, że tak! Trzy tygodnie po swoich 100. urodzinach odebrała
przyznany jej dyplom. Następnego dnia zmarła (2010 r.)
Dorothy Custer uczciła swoje 102.
urodziny (podobnie jak 101.) skokiem ze spadochronem z mostu Perrine
w Idaho. To dyscyplina zwana „base jumping”, czyli skakanie z
obiektów stałych (budynki, mosty, skały itp.).
John Forbes z Charlottesville
(Wirginia, USA) w wieku 103 lata zapisał się na siłownię. Jego
trenerem jest Krystyna Dotson, a staruszek „pakuje” dwa razy w
tygodniu, po 30 minut. Przygodę z „siłką” zaczął w wieku 98
lat, gdy lekarze orzekli, że z powodu pękniętej miednicy nie może
chodzić. Rezultaty są, teraz jest w stanie przejść samodzielnie
kilka kroków. Niby niewiele, ale zawsze!
Francuz Robert Marchand, były strażak
i miłośnik boksu z Paryża, tuż przed ukończeniem 101 lat,
pokonał na rowerze dystans 100 km w czasie 4 godziny 17 minut i 27
sekund. Średnia prędkość wynosiła 23,305 km/h.
Ostro trenował przez miesiąc, ale
spełnił marzenie i trafił do Księgi Rekordów Guinnessa. Lekarze
oceniają, że ma organizm 55-latka. Robert Marchand nigdy nie palił,
ale jak przyznaje, wina i kobiet sobie nie szczędził, ale z
umiarem. Przyznał się także do stosowania dopingu, a jest nim...
codzienna łyżka wody z miodem.
To ja też jestem na dopingu, bo szklanka wody z miodem i cytryną - każdego ranka, musi być!
OdpowiedzUsuń