Powered By Blogger

wtorek, 5 marca 2013

Ja się wcale nie chwalę, ja po prostu mam talent

            Talent jest dany ponoć od Boga – jak kto go wykorzysta to inna inszość! Z drugiej strony - Bez pracy nie ma kołaczy – mówi przysłowie… i prawdziwego sukcesu, można dopowiedzieć. Jednak ta „iskra boża” jest niezbędna, bez niej można być jedynie sprawnym rzemieślnikiem.
Dużo ludzi jest przekonanych o swojej wyjątkowości, o tym, ze mają w sobie to „coś” co zachwyci tłumy, a kasy przysporzy. Świadczy o tym choćby tłum chętnych do programu „Mam talent!”.
            W mediach przewija się mnóstwo osób, które maja swoje pięć minut. A to któraś pani cycek pokaże, a to któryś pan skoczy w bok czy fryzurkę zmieni. Znani z tego, że są znani, nic poza tym. Potrafią jedynie „bywać”, nogi konkurencji podkładać i niewinne minki stroić. Beztalencia mają wyjątkowy talent do utrudniania życia utalentowanym, stwierdził
kiedyś Jan Stępień.
Czasem prawdziwy talent odzywa się niespodziewanie, jakby był w uśpieniu, czasem jest stopniowo rozwijany i w rezultacie kwitnie. Do tego najczęściej prowadzi ciernista droga! Ani bowiem talent bez wiedzy, ani wiedza bez talentu nie mogą stworzyć doskonałego mistrza – to z kolei są słowa Witruwiusza. 

Rozwój prawdziwego talentu można prześledzić patrząc na prace plastyczne Marca Allanie. Zamieścił je na swoim blogu, z okazji 25 urodzin.    
Urodził się w Hongkongu, ma 26 lat. Jego matka jest Chinką, ojciec Francuzem. Mieszkał w Hongkongu, Sydney i Londynie, nigdy jednak nie uczył się malarstwa. Jest samoukiem.
Fachowcy są zachwyceni jego pracami. Zgodnie twierdzą, że przerzucił most między sztuką Dalekiego Wschodu i Zachodu. Łączy tradycyjne chińskie farby z akwarelą, rysuje długopisem, lubi rysunek kolorowym tuszem.
Jedni artyści mają talent, a drudzy nazwisko, rozgłos i pieniądze (Antoni Dubiec). Talentu Marcowi na pewno odmówić nie można. Jak z kasą? Tym się nie chwali!
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz