Powered By Blogger

niedziela, 31 marca 2013

Fotografie jedzenia – reklamowa podpucha


            Już po śniadaniu wielkanocnym, po obiedzie pewnie też. Smakowało? To dobrze!
            Wielu dało się skusić nęcącym reklamom, na których  królują świeże warzywa o żywych kolorach, wspaniałe ciasta, chrupiące kurczaki  czy oszronione owoce. Aż chce się zjeść samą reklamę! To samo na billboardach, ulotkach, zdjęciach w necie…
Biegniemy więc do osiedlowego marketu, a tam czeka nas rozczarowanie. Rzeczywiste produkty nijak się mają do reklam! Jak oni to robią? Wiadomo – jest photoshop, kombajn do obróbki fotografii, ale co jeszcze?
Jedzenie to jeden z najtrudniejszych tematów, z jakimi zmagają się zawodowi fotografowie. No bo przecież ciepłe dania stygną (nie ma pary!), soczyste produkty schną, mrożone - topnieją (zwłaszcza w gorących światłach reflektorów), warzywa gniją, owoce brązowieją. Ale fachowcy na wszystko znajdą sposób! Używają całego szeregu pomysłowych sztuczek i narzędzi, a wśród nich znaleźć można takie „perełki” jak olej silnikowy, dezodorant w spreju czy pasta do butów.


Palnik albo lampa lutownicza. Podstawa podpuchy wszystkiego, co ma być „smakowicie podpieczone”. Nadaje brązowy odcienia brzegom mielonego mięsa w hamburgerach, apetycznie opieka surowego kurczaka czy żeberka lub kiełbaski „z grilla”. W tym przypadku trzeba się jednak trochę wysilić i podgrzać je w gorącej wodzie, bo popękają i skutek wiadomy!




Olej silnikowy. Zastępują zupełnie niefotogeniczne sosy i syropy.



Duża strzykawka.  Za jej pomocą wyciska się ziemniaczane puree pod drobiową skórkę, tuż przed użyciem palnika. Na kurczaka i inne ptaki działa to jak swoisty push-up.






Gliceryna. Rozprowadzona odpowiednim pędzlem, nadaje rybom wygląd właśnie złowionych, natomiast mgiełka ze spryskiwacza „oprószy kwiaty rosą”. Można również taką metodą ożywić sałatę i inne warzywa. Sama woda wydaje się czymś tak oczywistym, że nie warto nad tym się rozwodzić. 






            Wata bawełniana. Zwilżone kłębki, po podgrzaniu w mikrofalówce, umieszcza się za "gorącą" potrawą. Uzyskuje się w ten sposób efektowny efekt parowania. Można też użyć kadzidełek albo dymu papierosowego. Chuchać jednak trzeba „z czuciem” i nie przesadzić z ilością „pary”.
 





            Brązowa pasta do butów. Używa się jej do przemiany surowego kawałka mięsa w soczysty stek prosto z rusztu.
 




          Lakier do włosów. Pełni podobną rolę jak gliceryna, może np. przywrócić życie podsychającemu kawałkowi ciasta.






              Dezodorant w spreju. Niezastąpiony do owoców. Okrywa je, np. winogrona, charakterystyczną „zmrożoną” powłoką.
 




             Klej szkolny. Na zdjęciach płatków śniadaniowych zastępuje mleko. Służy też do „naprawiania” ukruszonego ciasta. Klej z polioctanu winylu jest wręcz niezastąpiony w produkcji reklam produktów spożywczych. Używa się go do sklejania pierogów, które wypełnione są purée i tylko w miejscu rozcięcia smarowane dżemem.
 

              Wszystko musi się jakoś trzymać. Wieloskładnikowe kanapki utrzymują w całości i „porządku” wykałaczki i szpilki. Perfekcyjnie ułożoną kruszonkę na ciasteczkach lub sezam na hamburgerach utrzymuje klej. Okruszki układa się pęsetką, modeluje się nią również makaron.

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz