Drugi dzień u podnóża Gór Sowich, to zwiedzanie palmiarni w
Wałbrzychu-Szczawienku i wyprawa na Piaskową Górę. Wchodziłem na tereny Joanny
Bator („Chmurdalia”, „Piaskowa Góra”, „Ciemniej, prawie noc”) ciekawy
konfrontacji wyobrażeń z rzeczywistością. Nie znalazłem wielu tropów, ale fakt
– smutno i szaro jak w wielu pogórniczych osiedlach.
Palmiarnia
schowana jest w parczku przy ul. Wrocławskiej. Zbudowano ją na początku XX w. i
jest najstarszą w Polsce. Postawił ją… A
któżby jak nie mąż księżniczki Daisy (Stokrotki) Jan Henryka XV Hochberg
właściciel zamku Książ i Pszczyny. Palmiarnia pełniła funkcję „zimowego ogrodu”,
była też miejscem spotkań, rautów i
koncertów. Do dzisiaj zachowała się 100-letnia kawiarnia.
Sam budynek imponuje rozmiarami
– kopuła ma 15 m wysokości, a ściany
zostały wyłożone lawą pochodzącą z wulkanu Etna na Sycylii. Powierzchnia ok. 2000 m2 też nie w kij
dmuchał, chociaż blednie przy palmiarni poznańskiej (4600 m2). Ta z kolei jest największa w Polsce.
Ale „do jaja”. Spacerowałem,
przysiadłem na ławeczce, wypiłem kawę wypatrując księżnej Daisy. Na zewnątrz
śnieg, lekki mróz, a tu zieleń i pachnące kwiaty.
Podziwiałem aleję palmową, gdzie
rosną sprowadzone jeszcze przez fundatora 120-letnie palmy daktylowe (12 m!), rozliczne kaktusy,
agawy i cytrusy. W palmiarni rośnie około 80 gatunków roślin z całego świata,
jest co oglądać.
Jak dziecko gapiłem się na
drzewka cytrynowe, mandarynkowe, na limonki. Owoce zwisały z gałęzi, ale
chronione są dobrze. Oj nęciło, nęciło!
W końcu trzeba było wracać na
kwaterę. Dziwne wrażenie… Najpierw z zimy w lato, teraz z lata w zimę…
Jeszcze sznurek do zdjęć:
http://6067.ateliora.com/pl/browser/index/album_id/13948
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz