Trzeci dzień wyprawy w Góry Sowie, to wyprawa na zamek
Grodno w Zagórzu Śląskim. Sama miejscowość kojarzy mi się z dzieciństwem, gdyż
byłem na obozie harcerskim. Niewiele pamiętam, ale chyba niezbyt się tutaj
zmieniło. Jeszcze kilka lat temu Zagórze Ślaskie pretendowało do miana jednej z
wiodących miejscowości wypoczynkowych Dolnego Śląska, teraz zasypia. Straszą
zaniedbane ośrodki, wszystko szare, sypie się i
napawa smutkiem. Trzeba dobrze szukać, by gdzieś wypić kawę, o jedzeniu
nawet nie wspominam. Chyba, że w jedynej czynnej, przyhotelowej restauracji.
Połączenie z Wałbrzychem fatalne, nie chcę nawet wspominać o komunikacyjnych
kłopotach. A to przecież rzut beretem od Wałbrzycha!
Wieś Zagórze Śląskie powstała
jako osada związana z zamkiem Grodno i kilkakrotnie zmieniała nazwę. Co
ciekawe, nikt w zasadzie (nawet przewodnik) nie potrafił powiedzieć, skąd nazwa
– Grodno. Czyżby jakaś etymologiczna sprawa z „grodem”? W każdym razie wiadomo,
że zamek stał już w 1372 r. Remont
samego zamku nastąpił dopiero w drugiej połowie XIX w. i wtedy udostępniono go
zwiedzającym. Na początku XX w. uruchomiono Kolej Bystrzycką i powstało
sztuczne Jezioro Lubachowskie, ze spiętrzenia wód Bystrzycy Kamiennej. Tama ma ponad 40 m wysokości! Brzegi
zbiornika łączy stalowy most wiszący, ale od kilku lat trwa jego remont i końca
nie widać.
Sam zamek
Grodno imponuje wielkością. Zachowane elementy połączone są w całość i stanowią
jeden kompleks. Niewątpliwą atrakcją jest sala tortur i wieża widokowa. By tam
wejść trzeba przedreptać ponad 100 schodków, ale warto widoki zapierają dech w
piersiach. Miałem trochę pecha, mgła uniemożliwiła zrobienie z wieży fajnych
fotek.
Powróz do fotek:
http://6067.ateliora.com/pl/browser/index/album_id/13960
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz