Śmierć, to jedyna sprawiedliwość
na tym świecie, niektórzy mówią, że najlepszym z możliwych. Wszystkich czeka.
Umrzeć można we własnym łóżku, w przytułku, na ulicy na zawał czy wpaść pod
ciężarówkę z kiszoną kapustą.
O czym wtedy się myśli? Jaką
myśl, refleksję chce się przekazać bliskim? Geniusz nie może umierać jak zwykłą
śmiertelnik, oblany potami, bezradny, złamany bólem. W jego usta wkłada się
słowa, które czasem wcale nie padły, by podkreślić wyjątkowość tego witania się
z gąską, po drugiej stronie płotu. Non omnis moriar - Nie wszystek umrę, to
nadzieja większości artystów, powtarzana za Horacym.
Czasem
ostatnie słowa są jak strzelenie z bicza, dosadne i oddające sedno osobowości
odchodzącego.
Niccolo Machiavelli,
21 czerwca 1527 r.
Chcę iść do piekła, nie do nieba.
W piekle będę miał towarzystwo papieży, królów i książąt, a w niebie są sami
żebracy, mnisi, pustelnicy i apostołowie.
Wiedział co mówi, był bowiem
autorem traktatu „Książę” o sprawowaniu władzy. Amoralizm, cynizm i wyrachowanie
to cechy idealnego władcy. Bez litości, bez miłości.
Agnieszka Osiecka, 7
marca 1997 r.
Do dupy.
Jak zwykle trafiła w sedno. Nic
dodać, nic ująć.
Salvador Dali, 23
stycznia 1989 r.
Gdzie mój zegarek?
Bał się, że mu go ukradną? Ponoć
był to prezent od ukochanej żony Gali.
Ludwig van Beethoven,
26 marca 1827
Klaszczcie. Komedia skończona.
Jest to jedna z wersji ostatnich jego słów (za cesarzem Oktawianem Augustem). Coś nie chce się w taką wersję wierzyć… Wygląda na to, że
ewidentnie ktoś „przedobrzył”
Humphrey Bogart, 14
stycznia 1957 r.
Mogłem się nie przerzucać ze
szkockiej na martini.
Twardziel na ekranie, twardziel w
obliczu śmierci. Chociaż różnie ponoć z jego „twardością” bywało.
Douglas Fairbanks,
12 grudnia 1939 r.
Nigdy nie czułem się lepiej.
Nie ma jak zdecydowany optymizm.
Chwilę później umarł na zawał serca.
Frank Sinatra, 14
maja 1998 r.
Przegrywam.
Słowa skierował do czuwającej u
wezgłowia żony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz