Powered By Blogger

sobota, 6 lipca 2013

Wielbłąd jak człowiek, napić się musi

           W 2009 r. zdesperowane stado spragnionych do stateczności dzikich wielbłądów, w poszukiwaniu wody opanowało niewielką miejscowość Docker River w Australii, w pobliżu (jak na tamtą miarę) Alice Springs. Liczbę wielbłądów oszacowano na ok. 6000, czyli na jednego mieszkańca przypadło ich mniej więcej 17. Są potomkami wielbłądów sprowadzonych w 1800 roku z Indii i Afganistanu, do pomocy przy budowie dróg.
             Ludzie byli przerażani, bali się wychodzić z domów, które były demolowane, zdarzały się przypadki podeptania przez oszalałe zwierzęta. Uszkodzona została sieć wodociągowa, miasto okryła chmura kurzu. 
              Na pomoc wezwano śmigłowce, które wypłoszyły wielbłądy poza granice miasteczka. Potem wszystkie zastrzelono. Ponoć nie było innego sposobu na rozwiązanie krytycznej sytuacji.
              Na pomysł, by je po prostu jakoś napoić , nikt nie wpadł.






1 komentarz:

  1. Wielbłąd zrobił swoje - wielbłąd może odejść, ale wielbłąd jeszcze się rozmnażał, bo aborcja była zakazana, albo niedostępna! Dobrze, że to nie były króliki, bo od 1800r. byłyby ich miliony. Wielbłądy były pewnie nie mniej niż ludzie przerażone. Ale tragiczny ich życia - koniec, chyba nie musiał taki być? - wystarczył zdrowy rozsądek. Tym bardziej, że wielbłąd, jak już się napije, to mu na jakiś czas wystarczy. Chyba, że, jak to w Australii - była susza, to innej rady nie było. W Australii dominuje klimat zwrotnikowy, kontynentalny, suchy lub wybitnie (skrajnie) suchy.

    OdpowiedzUsuń