Powered By Blogger

piątek, 12 lipca 2013

Turystyka dla hardcorów, czyli gdzie nie jechać na wakacje

           Wakacje w pełni! Polacy coraz bardziej ochoczo wyjeżdżają za granicę, a to za pośrednictwem biur podróży, a to prywatnie. Ceny nad Bałtykiem wołają o pomstę do nieba, a i warunki wypoczynku, delikatnie mówiąc, najczęściej „średnie”.
            W czołówce najczęściej odwiedzanych krajów świata niezmiennie królują Francja, Stany Zjednoczone i Chiny. I mimo ostatnich zamieszek – Egipt.
            Są jednak kraje, gdzie turystów jest jak na lekarstwo. Powody są rożne – bandytyzm, terroryzm, uprowadzenia, wojna, trudny dojazd, epidemie, choroby itp. Ryzyko pobytu w takich miejscach jest wielkie, ale zawsze znajdą się śmiałkowie (Naiwni? Głupcy? Ryzykanci?), którzy za nic mają wszelkie ostrzeżenia.
           Dziesiątkę najmniej polecanych na wypoczynek miejsc zamyka Afganistan. Rocznie – 17500 turystów. Jeszcze w latach 70. tłumnie odwiedzany. Teraz wiadomo – talibowie, wojna i terroryzm.
           Dziewiąte miejsce zajmują Komory, wyspiarskie państwo w północnej części Kanału Mozambickiego, leżące pomiędzy północną częścią Madagaskaru a północno-wschodnią częścią Mozambiku. Rocznie – 15000 turystów. Niewiele połączeń lotniczych, moskity i co się z tym wiąże, duże ryzyko malarii. 
            W dziesiątce znajdują się też Wyspy Marshalla (piąte miejsce), bajeczny archipelag na oceanie Spokojnym. Składa się z 1225 wysepek rozciągających się na terenie o powierzchni ponad miliona kilometrów kwadratowych. W skład państwa wchodzi 29 atoli oraz 5 izolowanych wysp. Wydawało by się, że to prawdziwy raj dla turystów! Rafy koralowe, wymarzone miejsca do nurkowania... W tej beczce miodu jest jednak łyżka dziegciu. Do lat 60. XX wieku przeprowadzano tu próby jądrowe. Obecnie dotarcie na wyspy graniczy z cudem - latają tam tylko amerykańskie linie lotnicze. Rezultat – 5000 turystów rocznie. 
             Czas na podium! Na trzecim miejscu znalazło się Tuvalu, które leży na terenie Polinezji (Oceania). Powierzchnia państwa wynosi jedynie 26 km kw. W jego skład wchodzi 6 atoli i 3 wyspy, które zamieszkuje 11 tys. mieszkańców. To miejsce, podobnie jak Kiribati (czwarta pozycja), jest zagrożone zatonięciem w skutek podnoszenia się poziomu oceanów. Rocznie – 1200 turystów. Wyspy nie leżą na trasie regularnych międzynarodowych połączeń lotniczych. Można się na nie dostać z Fidżi, a pomiędzy wyspami podróżować łodzią.
            Drugie, dyskusyjne miejsce zajmuje Somalia. Dyskusyjne, gdyż wyjazd do tego kraju, to jakby kuszenie losu. Wszechobecny głód, piractwo i przemoc są tam na porządku dziennym. Rocznie – 500 turystów. Restrykcyjne prawo szariatu i brak przez lata legalnego rządu doprowadziły kraj do chaosu. Najszybszy sposób dla osób ryzykujących podróż do Somalii to lot ze Stambułu.
             Pierwsze miejsce zajmuje Nauru. Ta niewielka, odosobniona wysepka koralowa położona jest na Pacyfiku, w Mikronezji, ok. 50 km na południe od równika. W XX wieku przeżywała rozkwit gospodarczy dzięki wydobyciu fosforytów. Jest otoczona rafą, a jej powierzchnia to jedynie 21 km kw. To najmniejsza republika na świecie. Rocznie – 200 turytów. Wyspa to właściwie jedna wielka kopalnia fosforanów, komunikacja ze światem jest szczątkowa. Lata tu tylko jedna linia lotnicza, a uzyskanie wizy graniczy z cudem, gdyż ambasad Nauru jest jak na lekarstwo.
            W zestawieniu brakuje niektórych miejsc, gdzie – wiadomo – niebezpiecznie, ale mimo wszystko ludzie ryzykują. Przykładem mogą być Brazylia czy Nigeria. Zapuszczanie się w zaułki miast nie wchodzi w rachubę, a nawet na ludnych ulicach czy plażach trzeba się liczyć z przyłożoną do gardła maczetą.
            W klasyfikacji najbardziej niebezpiecznych miast bezapelacyjnie prowadzi Ciudad Juárez (Meksyk). Tylko w ubiegłym roku w wojnach narkotykowych zginęło tam ponad 2 tysiące ludzi. Miejsca na podium zajmują również Caracas (Wenezuela) i San Pedro Sula (Honduras). Wyjść cało z takiej wyprawy to prawie cud!
           Umiesz liczyć – licz na siebie! Na litość nie ma co!



1 komentarz:

  1. Kto potrzebuje mocnych wrażeń, to miejsca w sam raz! - żeby adrenalinka podskoczyła do poziomu na wysokości 8 - tysięcznika.

    OdpowiedzUsuń