Powered By Blogger

środa, 17 lipca 2013

Dziwne epidemie – śmiech nie zawsze znaczy zdrowie!

             Dwa lata temu dziwna choroba rozprzestrzeniła się w Wietnamie. Zapadła na nią m.in. młodzież ze szkół w tamtejszej prowincji Phu Yen. Objawy w każdym wypadku były takie same - uczniowie tracili przytomność; upadali, by za chwilę wstać i przewrócić się ponownie. Specjaliści stwierdzili, że chorobę nie powodowały ani toksyny, ani zarazki. Najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem była zbiorowa histeria. 
              Eksperci przypominają, że do podobnych wypadków dochodziło już w przeszłości niejednokrotnie. W 1518 r. we Francji, na ulicach Strasburga, zaczęły się pojawiać osoby, które ni stąd, ni zowąd, zaczęły tańczyć. Dziwaczna epidemia, przez niektórych nazywana „taneczną” dotknęła wówczas setki osób. Wszystko zaczęło się od kobiety, która nazywała się Frau Troffea. Ona ponoć „zaraziła” innych. W ciągu tygodnia dołączyły do niej 34 osoby, a w ciągu miesiąca już 400. Wiele osób zatraciło się w tańcu do tego stopnia, że nie przeżyło ataku tajemniczej „choroby”. Niektórzy umarli z głodu i wycieńczenia, tańcząc bez wytchnienia wiele dni. Wielu zmarło na atak serca bądź udar.
             Wydarzenia w Wietnamie były okazją do przypomnienia „epidemii śmiechu” w Tanganice (kiedyś nazwa części Tanzanii) i Ugandzie. Rzecz miała miejsce w 1962 r. Wielu uczniów tamtejszych szkół zostało zarażonych niekontrolowanymi wybuchami śmiechu. Znaczna ich część śmiała się bez przerwy przez wiele dni – u rekordzisty atak trwał aż 16 dni. „Choroba”, której pierwsze objawy zanotowano u trzech dziewcząt w jednej ze szkół w miejscowości Kashasha, błyskawicznie rozprzestrzeniała się na kolejne osady. Szacuje się, że zapadło na nią wówczas ok. 1000 osób. Co ciekawe, dotknięci zostali nią wyłącznie uczniowie. Nauczyciele, którzy nie byli w stanie pohamować znajdujących się w amoku podopiecznych, zostali zmuszeni do zamknięcia szkół. Śmiech momentami był przerywany przez płacz, omdlenia i okrutny ból wywołany przez morderczy chichot.
            W 2008 r., także w Tanzanii doszło do incydentów, które do złudzenia przypominają wydarzenia wietnamskie. 20 uczennic zaczęło wtedy nagle upadać na podłogę i tracić przytomność. Te które nie zemdlały, a były jedynie świadkami dziwnego zdarzenia, zaczęły histeryzować i wrzeszczeć; inne biegały wokół szkoły.
              Kurcze! Nie było pod ręką żadnego egzorcysty?! Przecież gołym okiem widać, że to „robota diabła”! Zuuło, zuuło, zuuło!



1 komentarz:

  1. Trudno ocenić - czy takie same były przyczyny owych przypadków. Ale jedno jest wspólne - zaraźliwa histeria. Jak widać i ze śmiechu można umrzeć, bo co za dużo to niezdrowo.

    OdpowiedzUsuń