Pod Wawelem pojawiła się rzeźba ze
sztucznego tworzywa, autorstwa Tomasza Pałki. Przedstawia głowę
króla Kazimierza Wielkiego, a mierzy ok. 5 m.
Działanie było „partyzanckie”,
pojawiła się „z zaskoczenia”. Jest i już!
Architekci i urbaniści są zgodni, to
siara! Głowa jest przykładem braku umiaru plastycznego i
urbanistycznego. Krakusy i turyści śmieją się ukradkiem i
pstrykają sobie fotki na tle, jak określają internauci, człowieka
–ośmiornicy kapitana Davy Jonesa z „Piratów z Karaibów".
Inicjatorką przedsięwzięcia radna
Grażyna Fijałkowska (PO). W zeszłym roku zobaczyła rzeźbę
Tomasza Pałki w Muzeum Inżynierii Miejskiej i uznała, że powinna
się ona znaleźć pod Wawelem. Koronnym argumentem był fakt, że
ludzie robili sobie przy niej fotki. Na pomysł, by pod Wawel
przenieść z rynku pomnik Mickiewicza, jeszcze nie wpadła!
Wniosek ws. postawienia rzeźby
skierowano do urzędu miasta, a go rozpatrzono i wydano pozwolenie.
Klepnął to Wydział Spraw Administracyjnych Urzędu Miasta Krakowa,
po zasięgnięciu opinii miejskiego konserwatora zabytków Jerzego
Zbiegienia. Oczywiście, nikt tego pomysłu nie skonsultował z
dyrekcją Zamku na Wawelu, bo po co?
Rzeźba pod Wawelem ma być eksponowana
do końca sierpnia, potem ma być przeniesiona. Gdzie? Nikt nie wie.
Był pomysł, aby rzeźby polskich królów - Władysława Jagiełły,
Kazimierza Wielkiego i Jadwigi - wykonane przez Tomasza Pałkę
postawić przy drogach wjazdowych do Krakowa. Miały witać
wjeżdżających, ale pomysł padł.
To nie pierwszy i, jak zapowiada sam artysta - nie ostatni " wybryk " - GIGANTOMANIAKA! Były gorsze i lepsze pomysły artystyczne w Polsce na zaistnienie.
OdpowiedzUsuńCóż! - ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi.