Powered By Blogger

środa, 13 lutego 2013

Poszły konie po betonie - od dzisiaj - prrrr!

           Od piątku trwał słynny karnawał w Rio de Janeiro. Brało w nim udział 60 szkół samby, które rywalizowały między sobą i turyści. Ci płacą do 400 euro za kostium i 50 minut tańca na sambodromie. Amazonki, diablice, piraci, marynarze z czasów Vasco da Gamy i Kolumba, a przede wszystkim półnagie tancerki w piórach, mieniących się cekinami i biżuterią strojach, tańczą  w rytmie samby, bossa novy lub po prostu rocka. Szkoły samby liczą ok. 3,5 tys. tancerek i tancerzy. Większość z nich reprezentuje rywalizujące ze sobą poszczególne dzielnice lub ulice miasta. Wszystkie przygotowywały się do walki o pierwsze miejsce przez cały rok. Występ na sambodromie, to dla każdej szkoły samby wydatek rzędu od dwóch do trzech milionów dolarów, finansowany w dużej mierze przez mafie zajmujące się hazardem. Ich występy ogląda ponad 70-tysięczna publiczność, złożona z uprzywilejowanych widzów, którzy mają miejsca na trybunach wzdłuż sambodromu. Za taką przyjemność trzeba zdrowo wybulić!

            Klucze do miasta odebrał „Król Momo” i poszły konie po betonie!  Turyści, jak zwykle, dopisali - już na dwa tygodnie przed oficjalnym rozpoczęciem karnawału zarezerwowali 80 proc. miejsc w hotelach. Ocenia się, że na tegoroczny karnawał przyjechało ponad 900 tys. gości, prawie 6 proc. więcej niż przed rokiem. Zostawią w kasie miasta ponad 660 milionów dolarów.
             Jest też drugie, skrywane oblicze karnawału. Zakorkowane ulice przez parady, setki pijanych ludzi, hałas, tony śmieci i wszechobecna samba! W rytm samby można nieźle oberwać, nawet stracić życie, gdy ktoś się zapuści w niewłaściwą ulicę czy wejdzie do nie tego lokalu. Raj dla kieszonkowców i wszelkiej maści naciągaczy, alfonsów,  rajfurów i „zwykłych” bandytów. 

            W Rio i innych miastach, w których tradycyjnie odbywa się karnawał, rząd rozdzielił gratis ponad 68 milionów prezerwatyw w ramach kampanii przeciwko AIDS, które zabija co roku 12 000 Brazylijczyków. Bo w czasie tych szaleństw puszczają wszelkie hamulce. Seks staje się dodatkiem do hamburgera i cienkiego, brazylijskiego piwa.
            Policja robi co może, ale na głównych trasach przemarszu. Przed frontami budynków administracyjnych, w centrum Rio stanęły barierki, które mają je chronić przed setkami tysięcy nawalonych amatorów mocnych wrażeń. Wzmocniono środki bezpieczeństwa w mieście, które już w 2014 roku będzie gościć mistrzostwa świata w piłce nożnej, a w 2016 - igrzyska olimpijskie. Jest to generalna próba sprawności sił porządkowych i pokaz, że Brazylijczycy dadzą sobie radę, by zapanować nad fawelami. 
            Na razie nikt rozsądny tam nie zagląda. Wejść można, mało kto jednak wyjdzie, a jeśli już, to goły jak święty turecki.




 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz