William Utermohlen urodził
się 4 grudnia 1933 r. w Filadelfii, jako jedyny syn pierwszego pokolenia
niemieckich emigrantów. Po ukończeniu szkoły średniej w 1951 r., zdobył
stypendium Akademii Sztuk Pięknych w Pensylwanii, jednej z najbardzie
prestiżowych uczelni w Stanach Zjednoczonych. Tam otrzymał gruntowne
wykształcenie w tradycyjnych technikach malarskich, z których słynęła ta
szkoła.
W latach
50.William Utermohlen podróżował po Europie, co umożliwiło mu specjalne
stypendium. Odwiedził Francję, Hiszpanię i Włochy, zauroczyło malarstwo Giotta,
Piero della Francesca, Andrea Mantegny i Nicolasa Poussina.
W latach 1957
-1959 roku, studiował malarstwo i rysunek w placówce przy Muzeum Ashmolean w
Oxfordzie. Potem zamieszkał w Londynie.
W 1997 r.
zdiagnozowano u niego chorobę Alzheimera. Cykl autoportretów obrazuje rozwój
tej choroby. Jest pierwszym artystą, który uchwycił osobiste doświadczenie
demencji w tak wyrazisty i przejmujący sposób.
William
Utermohlen zmarł w 2000 r.
Autoportret z 1956 r.
Obraz olejny z 1956 r. podkreśla ekstremalną
chudość Wiliama. Ubiór wpisuje się w „mundur” zbuntowanej młodzieży tych lat -
biały t-shirt i dżinsy. Wyzywająca jest również jego postawa.
Autoportret z 1967 r.
Jest to okres
pełni sił twórczych Williama Utermohlena. Właśnie zakończył swój pierwszy
wielki cykl obrazów przedstawiających sceny z Piekła Dantego. Patrzy na widza z
dumą, zmieszaną z bólem. Zgarbione ramiona, delikatna szyja zdają się mówić o
przedwczesnym starzeniu i poczuciu zagrożenia.
Podwójny autoportret z
1996 r.
Ołówek na
papierze. Spojrzenie artysty jest ciężkie, pełne rezygnacji, obwisłe policzki
są jak u starego człowieka. Oczy są złe, jakby podsiniaczone. Być może ze
zmęczenia.
Czerwony autoportret z
1996 r. foto red
Artysta jakby
nawiązywał do autoportretu z 1996 r.
Stał się cieniem samego siebie, a jaskrawoczerwone ubranie i upiorne
ciało podkreślają ból. Zaakcentowana jest przednia część czaszki, źródło jego
choroby. Dominują kolory czerwony i zielony, żółty i pomarańczowy podkreślają
granicę między zdrowiem i chorobą . Te same dwa kolory wskazują chorobę i ból w
późnych obrazach Vincenta van Gogha.
Autoportret z 1997 r.
Przerażenie
(oczy!) i świadomość nieuchronności rozwoju zdiagnozowanej choroby Alzheimera.
Malarz zdaje sobie sprawę, że straci kontrolę nad swoimi zmysłami. Piła jest
aluzją do zgody artysty, aby jego mózg po śmierci rozcięto i zbadano.
Autoportret przy
sztaludze z 1998 r.
Głowa artysty
wydaje się odłączona od reszt ciała, prawe oko jest czarne, puste. Znów dominują kolory zielony i czerwony. To
ostatni autoportret, w którym jest rozpoznawalny. Malowanie sprawiało mu coraz
większą trudność.
Autoportret z 1999 r.
Obraz jest
podrapany przez samego artystę, jakby w akcie frustracji i zupełnego załamania.
Głowa z 2000 r.
Ołówek na papierze. Mimo wszystko
artysta jeszcze próbuje rysować. To już przerażający świat choroby, rozkład
jaźni. Oczy są wpatrzone w nicość, głowa zmienia się w czaszkę.
Bardzo smutne.
OdpowiedzUsuńmam tesciowa u siebie chora na te chorobe to nie ten sam czlowiek a i opiekunowie strasznie to znosza
Usuńmasakra