Rok później próbował powtórzyć
swój wyczyn, ale inną trasą. Zdobył Mount Everest, ale potem
kontakt z nim się urwał, zaginął bez wieści.
Mimo młodego wieku Marco Siffredi był
doświadczonym wysokogórskim snowboarderem. Wcześniej zjechał z
trzech himalajskich szczytów powyżej 8000 metrów, Cho Oyu (8201
m), Shishapangma (8046 metrów) i wspomnionego Mount Everest (8848
m). Często ruszał również w Alpy, tam często w pojedynkę
pokonywał najtrudniejsze trasy.
Wyczyn Marco Siffredi z 2001 r. był
jednak kwestionowany. Dwa dni przed nim podobnej próby dokonał
Austriak Stefan Gatt. Nie wnikając w zawiłości różnorakich
regulaminów, różnica polegała najprościej mówiąc, na długości
zjazdu. Na korzyść Austriaka przemawia jednak to, ze na Mount
Everest wszedł bez tlenu i sam dźwigał swój sprzęt. Marco
Siffredi korzystał zarówno z pomocy Szerpów jak i tlenu.
Nie był jednak pierwszym człowiekiem,
który w niecodzienny sposób „schodził” z najwyżej góry
świata. W 2000 r. Davo Karnicar ze Słowenii, jako pierwszy zjechał
Mount Everest na nartach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz