Włoski
artysta Paolo Cirio w zeszłym roku zainicjował projekt „Street
Ghosts” (uliczne duchy), co jest nowym wymiarem sztuki ulicznej.
Przenosi obrazy pieszych naturalnej wielkości ze Street View Google,
w miejsca, gdzie zostały uchwycone.
Pracował już w Nowym Jorku, Londynie
i Berlinie, Meksyku, Chinach i Brazylii.
Wyszukiwarka
automatycznie zamazuje twarze fotografowanych osób, ale wiele
szczegółów można odtworzyć. Po korekcie fotografii Paolo Cirio
drukuje ją w naturalnej wielkości, wycina postać i nakleja w
odpowiednie miejsce, jak tapetę. Ostateczny retusz przeprowadza
ręcznie.
Pracuje
nocą, by uniknąć „zwinięcia” przez policję i oskarżenia o
wandalizm. Z drugiej strony stara się wybierać ściany, gdzie już
namalowano jakieś graffiti. Prace często są zrywane po jednym
dniu, ale zdarza się, ze wiszą nawet miesiąc. Google aktualizując
mapy często filmują „ducha” i koło jakby się zamyka.
Zamysłem artystycznym jest pokazanie
jak można ingerować w prywatność. Zarówno w Google, jak i na
ścianach, fotki osób zamieszczane są bez zgody zainteresowanych.
Postacie
wklejone w ściany łączą dwa światy: realny rzeczy i ludzi
(fotografia) i wirtualny, w którym narusza się prywatność i prawa
autorskie.
Jest
w tym też coś z magii – zapętlenie czasu.
Mam mieszane uczucia, bo występuje przeciw: " Zamysłem artystycznym jest pokazanie jak można ingerować w prywatność. " A sam to robi!
OdpowiedzUsuń