Zwyczaj „lania wody” początkowo
związany był z obrzędami praktykowanymi jako radość po odejściu
zimy i nadejściu wiosny. Co ciekawe, oblewaniu dam wodą
towarzyszyło chłostanie.
Śmigus i Dyngus przez długi czas były
odrębnymi zwyczajami. Z czasem zlały się z sobą. Dzisiaj to słowo
kojarzy się głównie z ruchomym świętem, które polega na
oblewaniu każdego wodą. Jest pisane z małej litery i ma niewiele
wspólnego z pierwotnymi obyczajami (Śmigus i Dyngus).
Powszechnie uważa się że słowo
dyngus wywodzone jest od niemieckiego słowa dingen, co oznacza
„wykupywać się" (inne znane określenia: dyng, szmigus,
wykup lub datek). Z dyngusem wiązał się zwyczaj składania darów
kolędnikom dyngusowym, które potem mogły być przez nich m in.
smakowane. Istnieje również teoria według której słowo „śmigus”
jest formą słowa Schmackostern (smakować, smagać).
Dzisiaj w wielu regionach Polski oraz
wschodnich Czech, poniedziałek wielkanocny często określa się
jeszcze w różnych wariantach słowem śmigusem, bądź dyngusem, a
tradycyjne odwiedzanie domostw jako chodzenie określane jest jako
chodzenie po smiguście (śmigusowanie) lub dyngusie
(dyngusowanie/dyngowanie). W poszczególnych regionach dary składane
przez domowników mogą być nazywane już nie tylko dyngusem, ale
również śmigusem.
Według innej teorii słowo śmigus
związane jest tylko i wyłącznie z polskim rzadko używanym słowem
„śmigać” - oznaczającym smaganie. Na Kaszubach (gdzie
oblewanie się wodą nie jest praktykowane) poniedziałek wielkanocny
jest nazywany dëgòsem, a chłostanie dziewcząt jest określane
określane jako dëgòwanie.
Jedna z teorii głosi, że zwyczaj
dyngusu pochodzi z chrztu w poniedziałek wielkanocny Mieszka I w 966
r., Dyngus i Śmigus były bliźniaczymi bóstwami pogańskimi.
Dyngus reprezentuje wodę i wilgotną ziemię (din gus - cienka zupa
lub dingen – natura), a Śmigus grzmoty i błyskawice związane z
letnią burzą. Zwyczaj polewania był starożytnym wiosennym
obrzędem oczyszczania i płodności.
Słowiański zwyczaj przetrwał również
w pobliskich krajach środkowej Europy, ale z pierwotnymi tradycjami.
Na Morawach jest zanany jako szmigrust lub oblevacka, Słowacji jako
oblievacka lub kupacka (szczególnie na wschodzie) oraz w regionach
zachodniej Ukrainy. W XVI wieku słowiańską tradycję bardzo
powszechnie przejęli Węgrzy. Do dziś praktykuje się tam oblewanie
w lany poniedziałek dam wodą i perfumami.
Na Zakarpaciu lany poniedziałek
obchodzony jest przez trzy dni: drugiego dnia Wielkanocy chłopcy
oblewają dziewczyny wodą, trzeciego dnia dziewczyny się mogą w
ten sam sposób zrewanżować; a czwartego oblewa się inne osoby.
Tradycje dyngusowe pieczołowicie
pielęgnowane są przez Polonię, szczególnie w USA. Najbardziej
hucznie Dyngus Day obchodzony jest w Bufallo. Tradycja ta sięga 1870
r. Corocznie organizuje się tam ceremonialne parady orszaków i
spektakle teatralne.
Trzy lata temu podobne parady
zainicjowano w Cleveland. Co tu dużo mówić, jest to pretekst do
świetnej zabawy i degustacji tradycyjnych polskich potraw
wielkanocnych.
Częścią tych obchodów jest wybór
Miss Dyngus Day.
A w Polsce... Jak by nie patrzeć –
tradycja w narodzie nie ginie! Fajnie jest! Idzie sobie człowiek, a
tu z balkonu – dup! - woreczek wypełniony wodą! A co mają mówić
„odświętnie” ubrane dziewczyny, gdy nagle z bramy wypada
dowcipniś i „delikatnie” oblewa wiadrem wody? Egon, klawo jak
cholera!
" Co ciekawe, oblewaniu dam wodą towarzyszyło chłostanie." - nic w tym ciekawego nie widzę. A Węgry mi najbardziej odpowiadają, bo dobrą perfumą ( czyt. Chanel 5 ) być polaną, to jest dopiero wyróżnienie.
OdpowiedzUsuńA czy ktoś wie ( bez googlowania ), co oznacza polski zwyczaj wielkanocny - RĘKAWKA?