Powered By Blogger

niedziela, 9 marca 2014

Dobre samojebki

             W zasadzie temat jest stary jak internet, śmichom-chichom nigdy dość, ale czasem zdarzają się naprawdę dobre selfie, czyli hasztagi. Blisko tego „tryndu” są autoportrety fotografów, które wyróżnia dobra kompozycja i ukazanie osobowości autora. O jakości technicznej nawet nie warto wspominać. 
  Deana Lawson, „Autoportret" (2012 r.)
Nobuyoshi Araki, „Grand Photomaniac Diary" (lata 1990-1999)
  Jun Ahn, „Autoportret" (2008 r.)
  Robert Mapplethorpe, „Autoportret" (1975 r.)
  Helmut Newton, „Autoportret z żoną i modelkami " (1981 r.)
Danny Lyon, „Autoportret w Nowym Jorku" (1969 r.)
  Vivian Maier, „Autoportret" (1956 r.)

Weegee (koniec lat 30-tych)
  Sally Mann, „Autoportret" (1973 r.)
  Lee Friedlander, „Haverstraw, New York" (1966 r.)

               Słowo „selfie”, które zawładnęło wirtualnym światem społecznościowym, zostało uznane przez „The Oxford Dictionaries” tytułem słowa roku. Pozostaje problem – co tak naprawdę rożni samojebki od „normalnych”, dobrych zdjęć? Chyba kwestia sposobu podejścia do fotografowania. Selfie wali się wszędzie, bez zastanowienia, byle szybciej. A potem od razu idą Facebooka czy Instagram. Dominuje tutaj totalna bezmyślność, bezguście i głupota.



1 komentarz:

  1. " Dominuje tutaj totalna bezmyślność, bezguście i głupota. " - jak w każdej " sztuce tworzenia ", po to, żeby zaistnieć, a niekoniecznie - myśleć!

    OdpowiedzUsuń