Sayaka
Kajita Ganz pochodzi z Japonii, urodziła się w Jokohamie. Potem
mieszkała w Brazylii i Hongkongu, a od 15 lat jej domem jest
Bloomington (Indiana, USA). Sztuka pasjonowała ją „od zawsze”,
zajmowała się ceramiką , grafiką, ukończyła kursy
projektowania i rysowania na Indiana University w Fort Wayne. Szukała
swojego, najbardziej prywatnego, artystycznego wyrazu.
Odnalazła się w specyficznej rzeźbie
z rzeczy wyrzuconych, niepotrzebnych, zużytych. Korzysta z
plastikowych sztućców, przedmiotów gospodarstwa domowego, zabawek,
popsutego sprzętu AGD itp. Wykorzystuje również okulary, kosze,
jednym słowem, wszytko co jest z plastiku. Większość materiału
do rzeźb zbiera po śmietnikach, „darami” wspomagają ją też
znajomi, czasem kupuje coś w sklepach charytatywnych.
„Znaleziska" sortuje na 20 różnych grup kolorystycznych. Potem łączy każdy
element z tworzywa sztucznego z ramą z drutu, dopóki nie osiągnie
zamierzonego efektu. Wymiary jej rzeźb są bardzo różne, od 18 cm
do 8 m. Te największe zawierają w sobie ponad 500 elementów, a
praca nad nimi trwała około miesiąca.
Jak sama twierdzi, bardzo duży wpływ
na jej odbiór rzeczywistości miała religia Shinto, w której
została wychowana. Jako dziecko wierzyła, ze wszystkie przedmioty
maja „duszę” i porzucone w koszach – płaczą. Pragnie
przywrócić je „do życia” w innym wymiarze, co wiąże się z
ogólną harmonią świata. Stad też wrażenie ruchu jej dzieł.
Proces regeneracji i odnowy przedmiotów, jest dla niej swoistym,
artystycznym katharsis.
Nie
potępia stosowania plastiku, co ułatwia codzienne życie. Jej
zdaniem,
najlepszym
sposobem zmniejszenia ilości odpadów, jest pokazanie przez artystów
jak je można wykorzystać w swoich pracach. Jeśli ktoś uzna, że
są piękne, być może dostrzeże to piękno w samych przedmiotach.
Aż mam wyrzuty sumienia, że przez całe swoje życie - wyrzuciłam, tyle rzeczy z plastiku, a one tam gdzieś - płaczą, bo je źle potraktowałam. A mogły być, przetworzone, w takie - piękne rzeźby.
OdpowiedzUsuń