Powered By Blogger

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Marsz śmierci dla lepszego świata

           Dodentocht (marsz śmierci, śmierć w marcu) to „przechadzka” na dystansie 100 km, organizowana corocznie w Bornem (Belgia), od 1970 r. Trasa jest zabójcza, stad nazwa. 

 
           Organizatorzy przyjęli hasło „Marsz dla lepszego świata” i wielu uczestników idzie w celach charytatywnych.

                Idą wszystkie grupy wiekowe, kobiety i mężczyźni, od 16-latków do 80-latków. Maszerujący pochodzą z wielu krajów, w tym Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Niemiec.
Niektórzy z nich pokonują jedynie część trasy, nie dają rady, ale to żadna ujma. Nie ma żadnych nagród, otrzymuje się jedynie certyfikat ukończenia marszu, medal i dyplom. Warunek jest jeden – trasę trzeba pokonać w 24 godziny.
              Po 40 km marszu jeden ze sponsorów, browar Duvel w Breendonk, zaprasza na darmowe piwo. 50 km dalej, piwem częstuje drugi najważniejszy sponsor - browar Palm w Steenhuffel. Są też, oczywiście, punkty żywieniowe. 

               Z roku na rok liczba uczestników marszu wzrasta. W 1970 r. było ich 65, tego roku 11157. Dla przyjeżdżających wcześniej, organizowany jest kemping, mogący pomieścić 500 osób. Nad przebiegiem marszu czuwa ok. 600 osób, a na całej trasie od 2012 r. prowadzi się monitoring, który do namiarów wykorzystuje odznaki noszone przez uczestników. Po drodze jest 15 oficjalnych punktów kontrolnych i kilka losowo rozmieszczonych na trasie. 
               Wielu z maszerujących pokonało trasę kilkanaście razy. Rekordzistą jest 60-letni Holender Marc de Vulder, który szedł 33 razy z rzędu.
Marsz jest tak wyczerpujący, że uczestnicy kończą go skrajnie wycieńczeni, z pokrwawionymi nogami. W 2010 r. Doszło do tragedii. 300 m przed metą jeden z uczestników zmarł na zawal serca. Był to jego piąty marsz.
             Ambicją maszerujących jest pokonanie trasy w mniej niż 20 godzin, bardzo źle jest widziane „chodzenie zawodowe”, w czasie poniżej 10 godzin.

1 komentarz:

  1. Bardzo sceptycznie, podchodzę do takich " imprez " i, nikogo już, nawet nie dziwi, że są ofiary. Ale, mimo tego, podziwiam w uczestnikach, wiele cech, których sama nie posiadam: upór, konsekwencję, chart ducha, siłę.

    OdpowiedzUsuń